Strona:Stanisław Karwowski - Historya Wielkiego Księstwa Poznańskiego T1.pdf/492

Ta strona została przepisana.

Tadeusza Zabłockiego, odbierającego sążnie w swym borze, zrzucono z konia, prowadzono milę drogi do Kcyni, bito kolbami i wyzywano.
To samo działo się po innych wsiach, z których obywatele, posłyszawszy o bandytach, pouciekali w rozmaite strony. Nie zastawszy ich wywierano zemstę na ludziach najniewinniejszych, sieczono ich do krwi kijami i pałaszami, wrzeszcząc: Hier haht ihr euer Vaterland! A bili batami obwiniętymi na końcu drutem, umaczanymi w wodzie i oblepionymi piaskiem, tak, że ludzie z bólu zeznawali wszystko, co im wmawiano. Lud odbiegał roboty w polu, kryjąc się przez zbójami.
Ksawerego Karłowskiego napadła ta sama banda, gdy jechał z służącą i dzieckiem. Ściągnęli go z bryczki i tak zbili, że zemdlał; na szczęście kupiec Kohn i Seelig, żydzi, komisarz obwodowy z Margonina i pastor Niemiec przybyli nieszczęśliwemu na pomoc. Przypadkiem też nadjechał radca ziemiański z Wyrzyska, wyrwał Karłowskiego z rąk oprawców, wziął na swoją bryczkę i uwiózł. Dziecko z piastunką zdołano ukryć u kupca żydowskiego.
Banda Treskowa zbiła okropnie w Stołężynie starego kucharza Wieczorka, włodarza Walerowskiego i rataja Bleję, zraniła kowalkę, zrabowała szatnię, siodła i wino, poodbijała skrzynie i kufry, a nawet Niemca Kreutzera ekonoma poraniła, związała i zawlekła do Grocholina.
Burmistrza Kcyni Stajerowicza, deputowanego na sejm berliński, za to, że głosował za nieprzyłączeniem W. Księstwa Poznańskiego do Rzeszy niemieckiej, zbito batami, związano i odwieziono do Bydgoszczy.[1]
W końcu kwietnia otrzymały niemieckie oddziały ochotnicze godnego siebie sprzymierzeńca w tak zwanych Netzbruderach czyli koloniastach z nad Noteci „bandzie zbójów i rabusiów”, jak ich nazywa H. Schmidt.[2] Bandy te pomagały wosku we wszystkich egzekucyach, dokonywanych na już rozbrojonych Polakach.

Przeciwko Treskowowi i jego kolegom śmiało wystąpił pa-

  1. Gazeta Polska, 52.
  2. Schmidt, 362.