Strona:Stanisław Karwowski - Historya Wielkiego Księstwa Poznańskiego T2.pdf/471

Ta strona została przepisana.

wreszcie wytrwałością zawody i rozpoczął 1843 r. służbę w artyleryi. Spełniając z właściwą sobie sumiennością obowiązki, po pół roku został podchorążym, a następnie wysłany do szkoły artyleryi w Berlinie, złożył z odznaczeniem egzamin oficerski i jako podporucznik odkomenderowany został do Świdnicy. Po krwawych zajściach w W. Księstwie Poznańskiem w r. 1848 przekonany, że sumiennie jako Polak w wojsku pozostać nie może, zażądał dymisyi, a gdy mu jej udzielić nie chciano, oświadczył, że sam ją sobie weźmie. Wreszcie po spełnieniu życzenia swego powrócił do Poznania i stał się jedną z głównych podpór założonej przez Hipolita Cegielskiego Gazety Polskiej. Niedługo jednakże bawił w Poznaniu.
Wybuchło powstanie węgierskie, a Wysocki zaczął formować legion polski. W przekonaniu, że, gdzie jest zawiązek wojska polskiego, tam mu powinność jako Polakowi i żołnierzowi być nakazuje, przedarł się Bentkowski w maju 1849 r. wśród rozmaitych przygód i niebezpieczeństw przez granicę galicyjską i północne Węgry i otrzymał w legionie Wysockiego dowództwo bateryi w stopniu kapitana. W uciążliwej wojnie węgierskiej, w ustawicznych zwrotach, pochodach, odwrotach i walkach, jak wreszcie w nieszczęśliwej bitwie pod Szegedynem i rozsypce wojsk do Banatu, pokazał Bentkowski tyle zimnej krwi i odwagi, tyle zręczności w prowadzeniu bateryi, że przez naczelne dowództwo odznaczony został krzyżem wojskowym, którego jednak tymczasowo tylko oznakę otrzymał. Szczególny dowód obowiązkowości złożył, gdy po klęsce pod Temeszwarem armia węgierska zaczęła przechodzić granicę turecką. Rozkazano mu w pobliżu Orszowy zasłaniać odwrót. Wszystko już było przeszło, Bentkowski się nie ruszył, choć pogoń była bliska. Podwładni zaczęli się burzyć, posunięto się do pogróżek, ale Bentkowski odpowiedział spokojnie, że zabić go mogą, ale bez rozkazu o krok dalej nie pójdzie. Przysłano wreszcie rozkaz i dopiero wtenczas jako jeden z ostatnich schronił się do Turcyi. Z Widynia za pomocą Władysława Zamoyskiego, który go znał jeszcze dzieckiem w Warszawie, dostawszy się na okręt rządowy turecki, popłynął do Francyi. Ale w drodze stary statek,