Strona:Stanisław Karwowski - Historya Wielkiego Księstwa Poznańskiego T2.pdf/489

Ta strona została przepisana.

Z każdego jego słowa wiała pewna rycerskość, która podnosiła jeszcze szlachetna postawa, a temu urokowi niezdolni byli oprzeć się nawet flegmatyczni i obojętni na pewne względy „Ateńczycy z nad Sprewy.”[1] Znakomitą była przedewszystkiem mowa, którą wygłosił w maju 1876 r. przy obradach nad ustawą o języku urzędowym, a w której z energią i siłą zaznaczył nieprzedawnioność naszych praw narodowych.
Przez lat blisko 20 był członkiem i sekretarzem Prowincyonalnego komitetu wyborczego i na jego to barkach wszystka niemal spoczywała praca.
Zdolny i nadzwyczaj sumienny był przez lat 17 od lipca 1871 r. współredaktorem Dziennika Poznańskiego i jedną z najlepszych sił jego. Odznaczał się jasnym poglądem na sprawy i tem się różnił od ciętego i nieraz szorstkiego przyjaciela swego, Kaźmierza Jarochowskiego, że, lubo stały w swych przekonaniach, był wyrozumiałym i pobłażliwym dla odmiennych przekonań, co mu ogólną jednało przychylność.[2]
Kochali go wszyscy co go znali, czcili wszyscy, co patrzeli na jego pracę i na jego zabiegi około sprawy publicznej, to też, kto mógł, pospieszył na jego pogrzeb. W domu żałoby przemawiali: Franciszek Dobrowolski w imieniu Redakcyi Dziennika Poznańskiego, dr. Zygmunt Szułdrzyński w imieniu obywateli, Stefan hr. Żółtowski w imieniu komitetu prowincyonalnego, Teofil Magdziński w imieniu Koła polskiego, a nad grobem wygłosił ks. dr. Floryan Stablewski przepiękną mowę, w której przypomniał słowa nieboszczyka, wyrzeczone 1876 r. z trybuny parlamentarnej: „Prawdziwa cywilizacya i prawdziwa ludzkość szanują istność narodową, przez samego Boga stworzoną, a tylko barbarzyństwo, drapujące się zewnętrznemi osłonami kultury, może temu przeczyć i w poczuciu swej przemocy deptać nogami drugą narodowość.”

Władysław Wierzbiński miał w sobie — jak trafnie powiedział w owej mowie ks. dr. Stablewski — coś z onego

  1. Kuryer Poznański. R. 1888, nr. 160.
  2. Dziennik Poznański. XXX, 160.