Strona:Stanisław Przybyszewski - Polska i święta wojna.djvu/13

Ta strona została przepisana.

kież je złożył na ofiarnej miseczce i świętym ogniem płonące niesie je w bogaty i zbyt gościnny Gospodarza dom:
To bracia moi!
I właśnie przed tymi ubożuchnymi ofiarnikami rozstąpiły się szeregi w bogaty plon zasobnych i puściły ich w kornej pokorze naprzód — bo zaiste ci najubożsi wydali się najdostojniejszymi — a może mi się to tylko tak wydawało?
Ależ nie!
Miałbyż to być tylko sen, że ta garstka, która już od półtora wieku stacza »święte« boje i »święte« krwawe wojny o byt swej Duszy, miałaby być niedosyć poważaną przez wielki i silny naród, którego Dusza teraz również walczy w zaciekłej świętej wojnie przeciwko, dziesięciorakiej przemocy o byt swój?!
Ale spostrzegam się, że mimowoli popadłem w »patos«, który przecież może tylko stać na przeszkodzie trzeźwemu roztrząsaniu sprawy, ale trudno wyzbyć się patosu, którego zresztą czas nasz bardzo potrzebuje i doskonale znosi, jeżeli się zważy, że niesłychane ofiary, jakie Polska w ciasnych ramach tego, co dla żyjącego narodu wogóle jest możliwem, w krwi i dobytku na ołtarzu ojczyzny wśród nieopisanych trudów i zaparcia się siebie ponosi, mniej mają dowodowego znaczenia, aniżeli niechlujne pomyje, jakiemi wroga Polsce prasa naród nasz oblewa.
Polska w obecnej wojnie wyszła poza obręb wła-