Strona:Stanisław Przybyszewski - Polska i święta wojna.djvu/14

Ta strona została przepisana.

snych sił — w tej »świętej« wojnie środkowej Europy o supremacyę Duszy nad brudną, chciwą zachłannością, nienawiścią zazdrości, rozpasaniem najniższych instynktów grabieży, poniosła Polska może daleko większe ofiary, aniżeli w onym, w chwałę i męczeństwo przeobfitym roku 1831-ym, onym dostojnym, podziwianym i wawrzynem najwyższego męstwa wieńczonym roku. Wtedy jeszcze miała Polska swoje własne, w żelaznym, barbarzyńskim rygorze księcia Konstantego doskonale wyćwiczone wojsko — nie trzeba zapominać, że Konstanty chciał je już wtedy przeciw Prusakom poprowadzić — miała Polska własnych, w setkach bitew poci Napoleonem wypróbowanych generałów, a przedewszystkiem świetny stan majątkowy, który nie dozwalał Aleksandrowi I znieść danej Polakom Konstytucyi pod pozorem, że sami się rządzić nie umieją.
W stosunku do środków, jakimi Polska w 1831 r. rozporządzała, jest obecna Polska żebraczo biedna, i tem donioślejszą i świętszą jest jej ofiara, którą w tej wojnie składa, a zdaje się, że dusza niemieckiego narodu, która przecież zawsze umiała bezstronnie wyłuszczyć z duszy obcej narodowości wszystko, co w niej wielkie, piękne i ofiarne, i skarb ten oceniać i podziwiać, nie zmieniła się w przeciągu kilku biednych lat dziesiątek do tego stopnia, by się wypierać i wstydzić tego uwielbienia i tej głębokiej sympatyi i podziwu, jaką miała dla narodu, który swego czasu miał prze-