Tym odparciem zarzutów, jakoby Polska w obecnej świętej wojnie zawiodła, nie myślę oczywiście przemilczać faktu, lub go zatuszowywać, że istotnie w Polsce istotnie partya, wrogo dla Niemców usposobiona. Że taka istnieć i trwać może, na to mógłbym tysiące i jeden bardzo ważnych przyczyn przytoczyć; ale częstokrotnie zwracano mi uwagę, że teraz panuje »Burgfrieden«; ja tego pokoju mącić nie chcę i uznaję jego konieczność, czego niestety poważny odłam prasy niemieckiej nie czyni i wobec Polaków całkiem go nie zachowuje. Bezustannie czytam złośliwe i płaskie wycieczki w prasie niemieckiej przeciwko Polakom, a Maximilian Harden tak dalece się zacietrzewił, że Polaków o zdradę stanu oskarżał.
Potrzeba było rządowego, oburzonego protestu, by tę nędzną infamię odpowiednio napiętnować.
I ani mi przez głowę nie przechodzi twierdzić, że nawet ci Polacy, którzy teraz pospół z niemieckimi towarzyszami broni o najświętsze, wspólne ideały walczą, przez jednę noc zapłonęli gorącą miłością do Niemców na wygojenie zadanych ran dużo czasu potrzeba, to jedno tylko mogą bezwarunkowo powiedzieć — a polski Piemont potwierdza moje orzeczenie — że Polacy odnoszą się z najgłębszym szacunkiem do niemieckiego narodu, który teraz przeciwko stu milionom wrogów walczy.
Ani na chwilę się nie zastanawiali, am wahali, by się stawić po jego stronie, i przy boku jego własną
Strona:Stanisław Przybyszewski - Polska i święta wojna.djvu/80
Ta strona została przepisana.