Strona:Stanisław Przybyszewski - Synagoga Szatana.djvu/16

Ta strona została uwierzytelniona.

tworzą się tajemne związki, które tylko wyuzdanie mają na celu, powoli zatraca się filozoficzno-spekulatywne jądro nauki manichejskiej, ale pozostaje rys zasadniczy, dzika, fanatyczna, do obłąkania spotęgowana nienawiść ku nauce chrześcijańskiej i w tej nienawiści wszystkie drobne sekty podają sobie dłoń braterską.
Na zgromadzeniach swoich, na parodystycznych mszach — niemal zupełnie wykształca się sabat, aż do najdrobniejszych nawet szczegółów. W późniejszym sabacie znajdujemy nieliczne zaledwie dodatki, co najwyżej spotęgowaną jeszcze bardziej ekstazę, którą wzbudzano sztucznymi środkami.
Nowicyusz musiał — jak podają kroniki — wyrzec się wszelkiej wiary katolickiej, musiał opluć krzyż, musiał wyrzec się chrztu i namaszczenia, a potem całe zgromadzenie całowało go i kładło ręce na jego głowę.
Kościół był bezsilny wobec sekty, wzrastającej z niesłychaną szybkością. Sekta była znakomicie zorganizowana, miała potężnego papieża w Tuluzie i odbyła synod w Lugdunie. Miesz-