Strona:Stanisław Przybyszewski - Synagoga Szatana.djvu/26

Ta strona została uwierzytelniona.

Kiedy szatan ją wreszcie opuścił, wpada w kamienny sen.
Pierwszą jej myślą po przebudzeniu jest stara czarownica. Mąż poszedł na zarobek. Dzieci nie ma. Czeka z upragnieniem wieczora.
Drżąc ze strachu idzie do starej wiedźmy.
Nikt nie pamięta, kiedy stara przyszła do wsi. Wszyscy jej się boją, a gdy idzie przez wieś, powstaje straszna panika. Matki uciekają z dziećmi, zakrywając je chustkami, a jeżeli to już za późno, znaczą się znakiem krzyża, albo wymawiają słodkie imię Jezusa, by złe czary odegnać.
Ale stara zdaje się nie widzieć tego, mruczy tylko coś pod nosem, tylko od czasu do czasu, ciśnie swe złe spojrzenie na ten lub ów dom.
Pomiędzy wylękniętą kobietą a starą wiedźmą, która zresztą już dawno jej oczekiwała,