prowadzi mostek, który dziwnym cudem się jeszcze utrzymał. Potem ścieżka wzdłuż długiego, urodzajnego pola, żytem obsianego, tuż przy rozległych torfowiskach, potem rozstajna droga, gdzie się powiesił torfiarz Piernik, co na wszystkich weselach drużbował i padł ofiarą swego zawodu, bo się doszczętnie rozpił — ta wielka, biedna, rozstajna droga, na której przy zmurszałej wierzbie siedzi święta, a biedna, przykucnięta dola Kujawiaka — no i droga poprzez dziadowskie morze, poprzez morze piasków, na których chyba łubin jeszcze tylko się rodzi, przy drodze jeden dom z wiecznie zamkniętemi okiennicami — ponoć tam czarownica mieszkała — jeszcze kilka porozrzucanych chat Sikorowa, które kiedyś Fryderyk Wielki zakolonizował — a teraz wyciągniętą struną długa droga, obsadzona przeróżnem domostwem: to Szymborze. Tu urodził się Jan Kasprowicz.
I wokół roztacza się ogromna przestrzeń, pierwotna, bez konturów, zlewająca się na krańcach czarnym szlakiem ugorów z błękitnem niebem.
Strona:Stanisław Przybyszewski - Z gleby kujawskiej.djvu/26
Ta strona została uwierzytelniona.