Strona:Stanisław Przybyszewski - Z gleby kujawskiej.djvu/28

Ta strona została uwierzytelniona.

Jakaś parna, przeczuciem i troską ciężarna dola przykucnęła na rozstajnych drogach i tłumi śmiech i rozgwar.
Stanie się na górkach tuż poza Szymborzem, a oko obejmuje dziwny widnokrąg. Tam Montwy, gdzie krew szwedzka z polską się zmięszała i Noteć krwawą czerwienią zabarwiła, — trochę dalej Tupadły, gdzie Szwedzi padli — z drugiej strony Łojewo, moja wieś rodzinna, gdzie Szwedów łojono, — tam znowu Ostrowo, siedziba słynnego masona, którego często widziano w postaci czarnego psa, — jeszcze dalej Markowice z słynnym na Kujawy klasztorem i przyległemi dobrami Kruszą wielką, małą i duchową, — srebrzy się pas Gopła, a nad nim wznoszą się szańce szwedzkie, z których Szwedzi Kruszwicę ostrzeliwali, poprzez Gopło czernią się zwęglone pale dawnego mostu — ponad tem wszystkiem góruje mysza wieża.
Wprawdzie wieża ta, to baszta obronnego zamku krzyżackiego, ale tak się myśl, uczucie i serce związały