Strona:Stanisław Przybyszewski - Z gleby kujawskiej.djvu/34

Ta strona została uwierzytelniona.

sztyka, co się na Pana Boga pogniewał i aby mu wyrządzić wielką zniewagę orał pole pod kościołem podczas procesyi Bożego Ciała.
Kasprowicz w swoich podaniach ludowych jest czemś więcej aniżeli gawędziarzem w stylu Pola lub Syrokomli. On tym ludem żyje, poezja jego ludowa jest szeroką aortą, przez którą się przelewa ciepła, żywa krew tego ludu, jest niezmiernie subtelnym nerwem, który każde drgnienie w duszy tego ludu w tysiąckrotnem spotęgowaniu odczuwa. On go nie opisuje, ale odprzeżywa, dla niego są ci wszyscy Olchowicze, Olejniaki nie postacie ciekawe, nie zadziwiają go niczem, on śpiewa ich dolę lub niedolę, tak jak opowiada o własnym bólu i tęsknocie. Dola ich, dola jego — ból ziemi to jego ból.
Nieoderwany od ziemi, czuje się z nią zrośnięty, w duszy ma coś w kształcie ogromnego spektrum, w którym każda najdrobniejsza linia tej ziemi, każdy najdrobniejszy przełysk w duszy tego ludu niezatarcie się zarysowuje.