Strona:Stanisław Przybyszewski - Z gleby kujawskiej.djvu/39

Ta strona została uwierzytelniona.

cać z głów arcykapłanów, i opowiada o strasznych mękach, jakie mu zadawano, jak go oplwali, rózgami siekli, koronę z ciernia na głowę wtłoczyli, a biedny syn cieśli siedział cichy, pokorny, krwią obryzgany „jak kupa gliny, na której zaledwie znaki rzeźbiarskiego palca zostały“.

I wtedy to czuł, on biedny żydowina,
„Iż w tym człowieku jest nie łotr lecz zbawca,
Iż on tym krzakiem ognistym,
Iż płomień, który zeń idzie,
Towarzysząc głosem Bożej wszechmocy,
Wypełnia ogromy i przez stulecia
Sięga swym językiem...

I w duszy żyda budzą się nadzieje, że krzyż ten ludzkość wybawi, a śmierć niewinnego stary świat zgruchocze i nowy zbuduje.
Ale wytworny i smutny filozof grecki nie dowierza temu, on, który na świat cały patrzy tylko estetycznie,