Strona:Stanisław Przybyszewski - Z gleby kujawskiej.djvu/55

Ta strona została uwierzytelniona.

niżej się stłacza i swym czarnym ciężarem na głowy się wali. I naraz intonuje ksiądz Św. Boże, Św. Mocny, a rykiem bólu i cierpienia odpowiada naród Św. a Nieśmiertelny, wybaw nas Panie.
Pomnę dobrze czasy cholery w 1873 roku, kiedy gromady ludzi z wszystkich okolicznych wsi, chodziły po nocach od jednej wsi do drugiej z gromnicami w rękach i śpiewały wśród jęków i rozpacznych szlochań tę bolesną pieśń — pomnę jedną chwilę w kościele, kiedy zaraza najsilniej się srożyła, a cały naród porwany dzikim obłędem rozpaczy wił się w konwulsyjnym płaczu i krzyku: Wybaw nas Panie — ale niczem to cierpienie, kiedy wśród jęku tej pieśni biedny lud uświadamia sobie swoją nędzę, niczem ta żywiołowa rozpacz ludu, nad którym śmierć i zagłada upiorne skrzydła rozpostarła wobec tego bezbrzeżnego cierpienia, tej beznadziejnej rozpaczy, co rozpiera pierś samotnego człowieka w „Święty Boże“ Jana Kasprowicza.