W poemacie tym zbiegają się wszystkie cechy, jakie twórczość jego charakteryzują, jest on jakoby syntezą wszystkich linii jego twórczego ustroju.
W ogromnych, szerokich zarysach odtworzył całą ziemię, raczej wyrwał sobie ją z serca, bo on i ziemia to jedno, a teraz śpiewa i krzyczy jej ból, który jest jego bólem, śpiewa i krzyczy swoje cierpienia, a szlochem i jękiem odpowiada mu matka ziemia, rodzicielka jego
Syn ziemi, człowiek samotny, upadł bezsilny na znojnej drodze życia. Ból złamał tego, co z „matki żywota wyniósł nieszczęsny los! Nieokiełznana gnała go tęsknota za widmem bólu, który sam jeden wszechmocny posiada głos“. — „Obarczony przekleństwem najdroższych stanął na drodze w dzień tuczy, jak krzew pogięty i z piorunami w zawody, rozpaczą grzmiał.
Nad nim burza się sroży, ślepa Dola nieszczęsna przykucnęła na drodze, śmieje się dziko i szczerzy zęby, i cieszy się, że samotnego człowieka powalił ból.
Strona:Stanisław Przybyszewski - Z gleby kujawskiej.djvu/56
Ta strona została uwierzytelniona.