Strona:Stanisław Przybyszewski - Z gleby kujawskiej.djvu/58

Ta strona została uwierzytelniona.

go ciężkie, chełchające łkanie, Święty Mocny, wybaw nas Panie.
Przed oczyma jego przeciąga wizja tej ziemi wspaniałej, co jako widna i daleka pokryta trupami, których nie było czasu pogrzebać. Mór wybił ludzkie plemię, a ci, co zostali wloką się nędzni, znamieniem śmierci naznaczeni w strasznej procesyi. Chorągwie trzepocą w wychudłych dłoniach, w rozpalonym blasku ogniem ziejącego słońca złocą się krzyże, jęczą dzwony i łkają i płyną, a śmierć przed tłumem kroczy. I syn ziemi jęczy do Boga: O dzwonu łkające prośby! O szumie więdnących drzew. O Boże, Święty Boże! Święty a Nieśmiertelny!
Cały lud oddał się bezsilny i bezwładny w ręce śmierci; więc i jemu niechaj wykopią samotny grób wśród krwawników i dziewanny u stóp pruchniejącego krzyża. Albo na szerokiej miedzy, albo tam, gdzie parów sączy resztkami wody lub tam, gdzie w dali pobłyskuje jezioro, gdzie się nad drogą kurzu