Strona:Stanisław Przybyszewski - Z gleby kujawskiej.djvu/61

Ta strona została uwierzytelniona.

Jeżeli gdziekolwiek, to tu narysował Kasprowicz najgłębsze i najszlachetniejsze linie w duszy chłopa naszego i w tej modlitwie streścił jego głęboką, z ziemi wyssaną religię.
Ale człowiek samotny, syn ziemi, podnosi bunt. Nawet ta nędzna prośba niewysłuchana. Bóg go wołał, powiedział: Jestem. Tak. — Jestem, gorycz mu serce zalewa: Jestem! Jestem i płaczę... Biję skrzydłami jak ptak ten ranny, jak ptak ten nocny, któremu okiem skrwawionem kazano patrzeć w blask słońca.
I znów przeciągają ponure wizje przed jego oczyma. Grób kopią u jego stóp, na ramionach krzyża kracze wrona, ludzie się wloką jak cienie do strasznych grobów — zdaje się, że wszystko wyzwala się z pęt ziemi i wlecze się wraz z ludem do grobu: dziewanny, krwawniki i bez i wierzby i głogi. Głód zapanował, szatan okrąża ziemię i brat brata zabija, syn przed ojcem zamyka dom, mord i pożoga wyniszcza świat, lęk, gdyby bicz smaga biedny ród potępiony, mór by-