Strona:Stanisław Przybyszewski - Z gleby kujawskiej.djvu/62

Ta strona została uwierzytelniona.

dło bije, siostry zhańbione potopiły się, złe urąga modlitwie — i coraz groźniejsze i dziksze obrazy przesuwają się przed jego oczyma — włosy mu się na głowie jeżą, oczy z przestrachu z orbit chcą wyskoczyć — i z przerażeniem i dzikim obłędem krzyczy ku Bogu, czyż on tego nie widzi? Szatan zwątpienia wpił swoje szpony w jego serce i z bólem rozpaczy bluźni Bogu:
A Ty, O Boże, O Nieśmiertelny! O wieńcem blasków owity! Na niedostępnym tronie siedzisz pomiędzy gwiazdami i głową na złocistym spocząwszy trójkącie, krzyż trójramienny mając u swych nóg, proch gwiazd w klepsydrze przesypujesz złoty i ani spojrzysz na padolny smug!
I w jego sercu rozpasała się piekielna symfonia bólu, rwie się straszliwe Alleluja rozpaczy, przekleństwa mieszają się chaotycznie z krzykami za wybawieniem — szatan przed nim piekło roztwiera, raz jeszcze woła ku Bogu, by świat od szatana wyzwolił. Wal błyskawicą,