kich, jedyny który się na zewnątrz rozlewa, od środka odbiega, świat cały obejmuje, podczas, gdy cała młoda generacya poetów wszystko dośrodkowuje, do swego JA odnosi.
Wprawdzie i u niego wyskakuje ustawicznie płomień osobistych cierpień i ówdzie tryśnie giejzerem straszny, dławiący ból tego, co sam przeżył, ale w tej chwili roztaczają się szerokie widnokręgi i znowu patrzy Jego dusza »sub specie aeternitatis“.
Dusza Kasprowicza ponura, bo każda głębia jest ciemna i ponura. Macierz cierpienia owiła kirem jego serce, ból go targa, ale on — dąb, żaden huragan go nie złamie, bo ma w duszy swej to, co przeważa, uszlachetnia i uświęca cierpienie: miłość. Ogromną, szeroką, całą nędzę i niedolę, grzech i cnotę, upadek i wzniosłość obejmującą miłość. Ztąd jego uwielbienie dla Shelleya z nim razem dzieli tę panteistyczną miłość, ztąd jego pokora i coraz silniejszy zwrot do absolutu — do Boga.
Strona:Stanisław Przybyszewski - Z gleby kujawskiej.djvu/64
Ta strona została uwierzytelniona.