łość fizyczna cechuje zdolność do posiadania dzieci, tak dojrzałość umysłową, powinna cechować zdolnuść do wychowania potomka. Przedmiotem, stanowiącym szczyt wychowania, powinna być teorja i praktyka wychowania”[1].
Jakiż związek tego wszystkiego z Harcerstwem? Podwójny. Harcerstwo, wciągając rodziców do patronatów czy kół Przyjaciół Harcerstwa, zachęca ich do zastanawiania się nad wychowaniem dzieci, podsuwa im z razu książki i podręczniki ogólne skautowe — ale w miarę dalszego zainteresowania, zmusza do zasiągnięcia wiadomości w specjalnych dziełach, traktujących o wychowaniu. Nawet różnego rodzaju nieszczęścia wywołane przez harcowanie jak uprzykrzone wczesne wycieczki, na które nie można puścić syna czy córkę bez śniadania, przeholowanie w harcach ze szkodą prac szkolnych, pociągając za sobą konieczność konferencji z nauczycielami i rozmów z drużynowym i z fałszywie gorliwym synem-harcerzem — wszystkie te i inne bezsprzecznie czasem nieprzyjemne historje — mają jednak i dobrą stronę w ożywianiu zainteresowania się rodziców wychowaniem.
Jednak harcerstwo ma dla tej sprawy jeszcze ważniejsze znaczenie.
Każdy zastępowy, a tembardziej przyboczny i drużynowy musi na każdym kroku rozwiązywać różne zadania wychowawcze. Inna sprawa, czy ma po temu dość wiedzy — ale po to jest organizacja, aby mu wiedzy w zakresie jego pracy dostarczała, a jeżeli jakiś wypadek zbyt wielkie nastręcza trudności w rozwiązaniu, aby mu wskazała, kto może mu dopomódz. Harcerz-szeregowiec radzi się w swych wątpliwościach zastępowego, zastępowy drużynowego, drużynowy dowódcy miejscowego, czy delegata Koła Przyjaciół do drużyny. Rzecz cała w tem, że od zastępowego w górę — ale często już i harcerzy
- ↑ Herbert Spencer. O wychowaniu umysłowem moralnem i fizycznem. Warszawa 1908 u Gebethnera i Wolffa, str. 172 i n.