»Chcę zrobić rysunek dosyć duży, bo jak trzy razy moje największe, węglem, przedstawiający ten moment, kiedy właśnie na stacyę na Syberyi przybyły etap, złożony z naszych biednych mizeraków, wyciągnięty w długą linie, stoi przed baraką, mającą im służyć za więzienie a i mieszkanie, a komisya miejscowa, robiąc przegląd właśnie, czyta i wywołuje każdego po nazwisku. Po nad nimi wszystko zimne i ciemne, pod nimi biało, a przy nich żałobnie i czarno! Cieszę się na kilkadziesiąt tych pięknych twarzy, wynędzniałych, a pełnych rezygnacyi i odwagi, na cały szereg owych postaci, mizernych z pozoru a tak wspaniałych na duszy!«
Miał się z czego cieszyć. Co za nieskończoność cierpień w tej długiej wyciągniętej linii skazanych, ile boleści moralnych, ile strat, rozstań, ile serc rozdartych, ile cierpień fizycznych, nędzy, zimna, osłabienia, choroby, głodu. Wszystko, zda się, co ludzie cierpieć mogą, jest w tych kilkudziesięciu ludziach, z których każdy nieszczęście swoje inaczej czuje i znosi, a każdy szlachetnie. To nie są tylko ludzie nieszczęśliwi, to są wielkie dusze. Wszystkie niesłychane zalety wykonania, prostota układu i szczegółów, straszliwa poezya tego mroźnego, pochmurnego krajobrazu, wszystko to podnosi wrażenie tego rozdzierającego obrazu polskich krzywd i nieszczęść, który w swoim zakresie doprawdy kto wie czy nie byłby godzien stanąć obok jednego z najstraszniejszych i największych obrazów naszej poezyi, obok Wywożenia kibitek z Dziadów.
Oprócz tego różne mniejsze a piękne roboty: Mała muzykantka, Dziecko ze stłuczonym dzbankiem, śliczne Pojednanie, Powstaniec poległy na pobojowisku obok zabitego Moskala, który tak padł, że ręce ich spotkały się z sobą, po raz pierwszy! o tych wspomina on w listach. Nie mówi o prześlicznej Tęsknocie; czyby ona była z innej epoki jego życia? Ostatnią ze swoich robót, Posąg Napoleona I otoczony grupą