Strona:Stanisław Tarnowski - Chopin i Grottger.djvu/110

Ta strona została przepisana.
104
St. Tarnowski.

Do najpiękniejszych dowodów jego szlachetności, powiedzmy po prostu, jogo cnoty, należy cierpliwość i wytrwa-

    twierdzę słusznie. To, czemu nie nie poświęcamy, dla czego nie cierpimy, tego i nie kochamy, choćbyśmy o tem i najmocniej przekonani byli; jest to tylko złudzeniem chwilowem. A jak serdecznie miłujemy i uwielbiamy to, dlaczego nie jedno się przebolało! Podam tu naprzykład miłość do kraju i do ojczystej ziemi naszej. Otóż, aby brzydkiego Homera w gipsie, albo Satyra, albo Karakallę pokochać równie tak jak Medycejską Wenus, Adonisa lub Apollina, trzeba im poświęcić siebie i cierpieć dla nich (mimo największej odrazy) cierpliwie, wytrzymałe oddając się choćby i najcięższej pracy. A tak sobie postąpiwszy, zaręczam, że ten sam brzydki Homer albo nawet sam car Aleksander (gdyby go kto chciał z gipsu rysować), w końcu roboty podobać się będzie. Mówię to z doświadczenia własnego.
    Teraz uzbroiwszy się tak dostatnio w skromność, pokorę i miłość, proszę wziąść kredkę albo węglika, westchnąć głęboko i w imię Boże rozpocząć. (Wyobraźmy sobie, że Homer stoi przed nami).
    Niech się uczeń stara, ażeby rysunek nie był mniejszy od oryginału, może być większy, ale lepiej, jeżeli się zachowuje dokładnie wielkość wzoru. Najlepiej jest zacząć od zaznaczenia sobie sylwety, którą ma głowa w gipsie. Dopiero oznaczyć linie ócz, nosa, ust, brody i t. d. Przekonawszy się, że zarysy zgadzają się z oryginałem, przejść można do szczegółów, a właściwie do narysowania dokładnego konturu. Proszę się tylko nie spieszyć, bo nikt nie goni! i wymazać choćby 77 razy, ale mazać póty, póki dobrze nie będzie. Rysując, proszę zajrzeć czasem do lusterka, a to raz nakierowawszy na oryginał, a raz znowu na robotę, najlepiej się bowiem tym sposobem przekonać można, czy się jakiego błędu co do kierunku całej głowy albo też pojedynczych jej szczegółów nie zostawiło. Mając już dokładny kontur, kredką najprzód w masach poznaczyć sobie partye cieniów zupełnych, a potem, rozdarłszy to wiszerem tymże samym, przejść na półcienie, światło oszczędzając a na kredę białą zostawiając najwyższe, a zwykle tylko małe światełka. Tak wystąpiła nam powoli głowa naszego gipsowego Homera. Przeszedłszy do wykończenia i upewniwszy się raz jeszcze, że rysunek jest dobry, przypominam znowu, aby się nie niecierpliwić i nie spieszyć; powolutku sobie robić — można sobie