Strona:Stanisław Tarnowski - Chopin i Grottger.djvu/63

Ta strona została przepisana.
57
Artur Grottger.

i mówi sobie, że jakkolwiek będzie dalej w życiu, choćby lepiej, tak już nic będzie nigdy. On wyjechał, jak pisze, z »rozdartem sercem«. Szczęściem żywa wyobraźnia zdołała go rychło rozerwać, jeżeli nie pocieszyć. Tego samego dnia, w drodze, już

»doznał najmocniejszego wrażenia, jakie młody chłopak
»otrzymać może. Widziałem dziewczę najpiękniejsze, jakie
»w życiu spotkałem. Coś tak pięknego, miłego szlachetnego,
i trochę figlarnego, może już nigdy nie zobaczę.
»Takie cudne stworzenie, że kiedym ją spostrzegł, osłabłem
»z podziwienia. O jakie mile i piękne było jej czarne
»oko! Obym kiedy jeszcze na świecie coś podobnego
»widzieć i uwielbiać mógł!«


Kto była ta urocza nieznajoma? Z powołania nie była zbyt poetyczna:

»na jakiejś stacyi przed Koźlem roznosiła wódkę.......
»i inne łakotki«


dodaje zapalony studencik. Wrażenie »najsilniejsze, jakie młody chłopiec odebrać może« rozwiało się prędko, »z mrokiem zapadającego wieczora« jak sam mówi; a zatarło się naturalnie zupełnie w Wiedniu.
Pierwszy raz przyjechać do wielkiego miasta, pokazywać swoje roboty nauczycielom akademii malarskiej, być od nich bardzo życzliwie przyjętym, biegać po galeryach za pięknemi obrazami, odwiedzać często sławny zbiór rycin Arcyks. Alberta (wspominamy wiele razy w dzienniczku z coraz nowym zapaleni, dowód, jak zmysł artystyczny młodego chłopca umiał zaraz trafić do tego, co dobre), urządzać się w mieszkaniu, chodzić na lekcye, znaleść do tego znajomych Polaków i z nimi słuchać oper i koncertów (muzykę od dzieciństwa lubił Grottger namiętnie) — to dość nowości, zajęć i wrażeń, żeby w pierwszych chwilach życie zapełniły. Nadto jeszcze, dużo czytał. Zrazu wprawdzie romanse najwięcej, (a wszystkie wydają mu