największych mistrzów, i postać jedna z tych, które się najpiękniej udają. Otóż nie wiem, czy ta prosta ziemska matka zabitego żołnierza, skromnie ołówkiem tylko nakreślona, czy nie mogłaby stanąć godnie obok tych wzniosłych kreacyj religijnego malarstwa, bo jest, nie taka może wzniosła, nie taka piękna pod względem sztuki, ale jest nie mniej od tamtych bolesna.
Las, chłopi z sąsiedniej wsi, improwizowani grabarze z miłosierdzia, wszystko to bardzo piękne. Jedna tylko psuje harmonię, młoda kobieta, narzeczona widocznie, z wyrazem namiętnej rozpaczy, z okiem obłąkanem, ustami rozwartemi do krzyku, z rękami zaciśniętemi konwulsyjnie: natura namiętna niby, kobieta, która skończy na pomięszaniu zmysłów, a tu w obrazie, obok tej matki, kontrast doskonały patetyczności przesadzonej, z prawdziwą i piękną. Plama to na ślicznej kompozycyi, i dowód, że zmysł estetyczny autora jeszcze się nie był zupełnie wyrobił.
Pomiędzy Polonią a następną seryą nowych kompozycyj Grottgera, jest przerwa lat paru. Fantazya artysty, wypoczywając po dokonanej pracy, a snując pierwsze pomysły do nowej, utrzymuje się w ruchu i czynności drobniejszemi oderwanemi kompozycjami. Są one drobniejsze, nie znaczą w życiu swego autora tyle co Litwa lub Wojna, ale są śliczne, pod względem artystycznym doskonalsze od starszej siostry Polonii, co do wdzięku i poezyi nie ustępujące niczemu. A jak Polonia była illustracyą do r. 1863, tak one znowu natchnione są chwilą następną i dobrze jej odpowiadają. Walki już niema, ani mordów, ani scen tak tragicznych; są tylko ich wspomnienia i ślady. I tak, kobieta z dwojgiem dzieci pod murami więzienia, idąca zapewne odwiedzić męża i ojca; skazaniec sybirski pracujący w kopalniach; młody człowiek o drewnianej nodze, opowiadający coś dwom chłopaczkom, coś zapewne o dawnych lub świeżych bitwach. Serya rysunków, wydana pod rozbiorowym tytułem Wieczorów zimowych, wypada na ten czas przerwy pomiędzy Polonią a Litwą. Z tych,
Strona:Stanisław Tarnowski - Chopin i Grottger.djvu/78
Ta strona została przepisana.
72
St. Tarnowski.