Strona:Stanisław Tarnowski - Chopin i Grottger.djvu/89

Ta strona została przepisana.
83
Artur Grottger.

»Nie wiem czy ci wspomniałem, że mi proponowano »we Lwowie jeszcze (z Krakowa 4 sierpnia 1866) zabrać »się do uzupełnienia do szeregu obrazów z Rusi, i że »mam projekt przedstawienia w niej życia studenta z uniwersytetu kijowskiego. Otóż dziś nad tem trochę myślałem i kilka obrazków mam do tego już gotowych, niestety w głowie tylko, ale tak ładnych, żeby się i tobie »bardzo podobały. Pierwszy jest bardzo piękny.«

Dlaczego pomysł ten nie doczekał się wykonania? Bo go nie dopuścił inny, na którym artyście więcej zależało, do którego wiązał wiele nadziei. 18 lipca 1866 znajduje się pierwsza w jego listach wzmianka o Wojnie:

»Co do mnie, ja w każdy sposob jadę do Paryża, bo chcę raz wykonać to coup d’etat, rozstrzygające o całej mojej przyszłości. Mając Polonie, Lituanikę i Warszawę razem w Paryżu, może i moja Wojna łatwiej do wziętości przyjdzie. Pierwszy obraz zaczynam jutro, a będzie on przedstawiał kilkoro ludzi różnego stanu i wieku, stojących na podsieniu i patrzących w stronę, gdzie na niebie wieczorem ukazał się złowrogi kometa, zapowiadając straszne klęski i nieszczęścia«.

Co znaczy ten wyjazd do Paryża, mający stanowić o jego przyszłości? Odnosi sic to do najważniejszego faktu jego życia, faktu, w którym serce jego ukazuje się w całej swojej piękności, ale faktu natury tak delikatnej, że zlekka tylko wspomnieć o nim możemy. Grottger kochał uczuciem najwznioślejszem, najidealniej pięknem, jakie na tym świecie spotkać można. Stać się godnym szczęścia, którego dostąpić miał nadzieję, jako artysta zostać tak wielkim, jak tylko mógł przy swoim talencie; zarobić na sławę, żeby ją złożyć u nóg tej, którą kochał, zapewnić sobie imię, wziętość, a przez to niezależność, to stało się jego teraz celem, w którym widział swój obowiązek.