Ta strona została uwierzytelniona.
Krasiński.
Więc do kogo?
Telefon.
Do posągu[1]
Który po lat długim ciągu
Stanął na rynku w Krakowie,
Mistrz owszem w życzliwem słowie
Mickiewiczowi przesłać się skłania
Wyraz swojego uznania.
Mickiewicz.
Dziękuję: i w sposób krótki
Odpowiem téż bez ogródki,
Że mnie to nic nie obchodzi.
Od telefonu odchodzi
A w tem z szumem i hałasem
Takim, jak słyszy się czasem
Gdy ulewa dudni w rynnie
Spadają z góry Erynnije.
Erynnije.
Na żer — na żer — na żer!
Krasiński.
Cóż to znowu?
Mickiewicz.
Gacków stado.
- ↑ Tak tłómaczono ten ustęp z Wyzwolenia.