Strona:Stanisław Tarnowski - Czyściec Słowackiego.djvu/36

Ta strona została uwierzytelniona.
Słowacki.

Znów choć mi serce pęka, śmiech mnie zbiera.


Chór.

Ty z respektem! albo w skórę.


A w tem pod czyścową górę
Pnie się z wielkim animuszem
Dante w ślad za Vergiliuszem.
Poeci w niemem uniesieniu
Głowy schylają,
A Erynnije w wielkiem podziwieniu
Co to za jedni, pytają.


Dante.

Rozgłośne echo doniosło aż do mnie
Nazwę tę, którą ja mistrzowi dałem,
A mnie ją dawał cały świat potomnie.

Więc gdy wołanie owo usłyszałem
Bliźniemu pomódz gotowy niezłomnie,
Przyjścia mojego odmawiać nie chciałem.
Jestem. I czekam.


Chór.

Czyś prosty włóczęga,
Czy jaki stary poeta ciemięga
Jak laur na skroni wskazywać się zdaje,
Przykréj dla ciebie prawdy nie zataję.
Wziąłeś do siebie, co nie twoje wcale.