Same się sądzą twe słowa kłamane,
Fałsz ich mój szczery duch łacno przenika.
Wy komedyantki jesteście przebrane
W strój wielkich tworów greckiego tragika.
Władza jest wasza udana jak mowa.
Nie ogień: błysk to błędnego ognika.
A teraz słuchaj, i niech się twa głowa
Na próżne ze mną nie sili wykręty.
Skąd jesteś? gadaj zaraz! prawdę!
Z Kulparkowa.
Marsz! Idźcie, skąd jesteście. Natchnień ogień święty,
Nie zna mdłych naśladowców, ni próżnych kuglarzy.
Zdala odeń czczy pozór, zdala fałsz nadęty!
Rzetelna prawda strzeże u jego ołtarzy
Szczeréj wzniosłości uczuć, wiecznéj form piękności;
I przez prawdę w poezyi mądra myśl się żarzy.
Udanie tylko kradnie blaski z téj jasności,
Ale niebawem gaśnie, i nie zmieni prawa,
Które nadał poezyi sam Bóg w swéj mądrości.
W tem prawie jéj, i wieszczów, jest wielkość i sława
Na ten Dantego gniew srogi
Erynnije biorą za pas nogi.
Maski za niemi co tchu
Uciekają w popło—chu.