Strona:Stanisław Vincenz - Na wysokiej połoninie Pasmo I.djvu/119

Ta strona została skorygowana.

je, ale chował się, siedział bardzo cicho, nie trzaskał sobą po koszierach, nie pohukiwał na bydło. Mówił potem do Trofymka, że sam taki czarny i zasmarowany, wstydzi się tak świetnego gazdy. Jeszcze nigdy nie wiodło się Trofymkowi tak dobrze, jak tego lata z Semenkiem, starym sługą Maksyma. Po śmierci Maksyma znikł Semenko. Trofymko wołał go, wzywał, zapraszał na wieczerzę i do słuchania fłojery — nadaremnie. Nigdy nikt już o nim więcej nie słyszał, od kiedy gazda odszedł. Bóg wie, ile sług potrzeba by, by wypełnić jego miejsce, jak należy.



NOWE CZASY

Dzisiejszemu wędrowcowi, czy mieszkańcowi gór naszych, co napatrzył się na przemysłowe wyręby leśne, tzw. butyny, na te ryzy przedziwne, to jest koryta i łożyska drewniane do spuszczania ściętych kłód z gór, na te mygły olbrzymie, to jest stosy bierwion, poukładane nad rzeką do spławu, na daraby, czyli tratwy długie, wiązane łykiem, a kierowane przez junackich kiermanyczów, wywijające się śmiało po zakrętach i skaczące z wodospadów Czeremoszu, na te haci, czyli wodospory, tworzące całe zapasy wody jakby jeziora — każdemu, kto widział tę całą wielikańską pracę, pełną niebezpieczeństw i potęgi — trudno sobie wyobrazić góry huculskie bez tego wszystkiego. W dodatku, jak się to nieraz powtarza i słyszy, niemała część ludności w pewnych okresach żyje z butynów, ze spławiania drzewa.
Tymczasem jest to rzecz wcale nowa. I z wyrębami lasów zaczyna się nowy okres. Nic tak nie zmieniło oblicza kraju i krajobrazu, nic tak nie zmieniło dawnej niedostępności jego, a także gospodarczych zajęć, przyzwyczajeń, potrzeb, wydatków i całego charakteru życia ludności, nic tak nie przeorało całej odrębności i swoistości huculskiej, jak te wyręby przemysłowe.

Lat temu sto nikt tu nie słyszał o butynach. Podróżnik i profesor lwowskiego uniwersytetu, Niemiec, Hacquet, co w końcu XVIII w. zwiedzał kraj tutejszy, zwany przez niego krajem prawdziwych Pokucian albo górskich Rusów, opowiada w swym dziele[1], że w Jasieniu węgierskim za Czarnohorą

  1. Hacquets neueste politisch-geographische Reisen in den Jahren 1791—2—3 durch die Dacischen und Sarmatischen Nordkarpathen, Nürnberg 1794.