Strona:Stanisław Vincenz - Na wysokiej połoninie Pasmo I.djvu/152

Ta strona została skorygowana.

ne jest lub zagrożone przez zdarzenia i oznaki na pozór błahe i nieznane. Te bowiem moce wszystkie, chociaż na co dzień zapamiętale milczą, chociaż chowają się skrzętnie przed okiem człowieka, mają wszędzie — wśród zwierząt, wśród roślin, a także wśród ludzi — swe służki, swych szpiegów, krewniaków i dzieci. A wszystko, jakże niepozorne nieraz i nikłe! Nieoczekiwane pokrewieństwa, związki, sploty i wspólnoty! Moce różne sprzymierzone ze sobą dziwnie i nieoczekiwanie. Często łączy je nazwa lub podobieństwo nazwy. Słuchaj tylko, odgaduj!
W większych skupieniach ludzkich powstaje pewien habitus bezpieczeństwa i kontroli. Jakby jakaś potężna tama. O nią rozbijają swe wały spienione gdzieś daleko poza człowiekiem szalejące burze. Ta zapora nie umocowuje się w duszach ludzi górskich. To uczucie bezpieczeństwa nie może się w nich zadomowić. Widzą ciągle jakby z bezkresu płynące fale ciemne, całe ich hufce, legiony istot, bądź groźnych, bądź przyjaznych, ale zawsze potężnych i tajemniczych.
Człowiek, co odbył szkołę samotności, nie tylko uczłowiecza potęgi, upiory i choroby, także ludziom, nieznanym duszom ludzkim daje znaczenie ważkie, tajemnicze. Gdy dostaje się między ludzi, ma już i na ludzi inne oko. Taki, co bronił się od różnych mocy ciemnych lub zmuszał je życzeniami, przemówkami, znakami, praktykami, i wobec ludzi będzie je stosować. Dla mieszkańca samotnej kiczery czy połoniny obcy człowiek i przybysz bardziej dziwny i niezwykły niż dla ludzi miejskich lub nawet wiejskich. To bardziej miły i godny serdeczności, gościnności niezwykłej, to znów bardziej podejrzany i groźny. Żaden rys nieznany, żadne spojrzenie nie uchodzi uwadze samotnika. O wszystkim rozmyśla, czasem także głośno rozprawia z najbliższymi sobie. Nieznaczna, niezrozumiała przykrość, czy może tylko dziwaczność długo pozostaje w pamięci. Gdy zaś potem zjawi się choroba czy nieduha, smutek czy nawiedzenie, przypomina sobie różne spojrzenia. Rozważa, które było badawcze, ostre, nieżyczliwe. Wie, że to boła — nasłana, choć nie jest jeszcze pewny, kto ją nasłał. Wtedy trzeba odwrócić te nasłania przez zaklęcia lub czary. Trzeba znaleźć przemówników dobrych i życzliwych albo, jeśli nie można inaczej, usposobić dobrze i tamtych najętych czy jakoś podmówionych przez wrogów. Najlepiej samemu posiąść właściwości czarowne, samemu przepędzać nasłania.
Wśród tylu chat porozrzucanych po górach niejedna chlu-