stkie moce do służby, zyskują wśród nich sprzymierzeńców. Wciąż nasyłają złe prądy, choroby, szkody. Postępują nieraz z siłami czarownymi i z własnymi darami tak jak ci ludzie, zwani cywilizowanymi, co owładnąwszy siłami przyrody używają ich dla męczenia i niszczenia innych. Molfary czynią to za jakąś drobną obrazę, z zemsty za czyjeś niedopatrzenie, czasem dla jakiejś drobnej nawet korzyści, i na to, by tamten się wykupił, a „cywilizowani“ nawet bez tego. Nie mamy dokładnych dowodów, że huculscy molfary nasyłali naprawdę duchowym sposobem na ludzi męczarnie i śmierć straszną. Ale to jedno poznali górscy ludzie, że jeśli istnieją molfary, najgroźniejszą zbrodnią jest zbrodnia duchowa, jest ściśnienie, skupienie całej potęgi ducha i woli pod komendę nienawiści, dla szkodzenia bliźnim i istotom żyjącym.
Może jest i tak, że z powodu oddalenia osiedli wiele wrogości pozostaje tylko w zamysłach i w zamiarach? Może przy spotkaniu przeciwników rozgorzałyby w wielką groźną zwadę, wybuchnęły srodze? A ta wiara czy wiedza o molfarach pokazuje, jak wiele złych i wrogich uczuć trwa i działa dalej, chociaż nie wyładowane, chociaż zduszone. Gdy molfar lalce drewnianej lub glinianej, przedstawiającej jego przeciwnika (albo jego krowę) — a zawierającej włosy lub cząstki ubrania wroga — wbije szpilki lub kołki w język, przeciwnik choruje na język albo oniemieje, gdy wbija w głowę — szaleje, gdy w oko — ślepnie, gdy kładzie lalkę do komina — wróg schnie i ginie powoli. Czasem robi to jeszcze inaczej. „Zwiąże“ w „jakiś“ sposób — myślami i czarami — jakieś zwierzę z wrogiem. Chwyta np. wiewiórkę i zadaje jej męki lub powoli zabija ją. To jest najpewniejszy sposób męczenia. Molfar nasyca się męką wroga.
Chociaż molfarowi wszystkie prawie zamiary ziszczają się jakby we śnie, zwłaszcza wobec ludzi bezbronnych, nie przeczuwających napaści, chociaż każde niemal życzenie złe staje się rzeczywistością jak u dzieci, jednak musi się napracować niezmiernie, natężyć się, by tak skupić złość i nienawiść jak strzałę gromową. Molfary różne sztuki znają, różne choroby nasyłają, przeróżną władają mocą, by „obcęgami szczypać i łupać, kazić, wykręcać, morzyć, rozpinać i palce naciągać“, jak rzecze przemówka. Molfary mają klucze od skrzynki z męczarniami. Pośród ciemnej zachmurzonej nocy, o północy lecą te strzały zawzięcie, niestrudzenie szukają po chatach, po kolibach, po lasach i połoninach swej ofiary, zdzierają z niej
Strona:Stanisław Vincenz - Na wysokiej połoninie Pasmo I.djvu/154
Ta strona została skorygowana.