zdom-organom niebiesnym. A mir, pokój dobrej woli, trawom ziemskim, chatom, trembitom, fłojerom i sercom.“
To słowo miłowaniem ogromnym wszystkie twory ogarnie.
To słowo strąci w bezwieści, w przepaście światowe wojska żelazne, wszystkie hufce piorunowe.
Chwytaj, cesarzu wraży, swój miecz ognisty, zmykaj, czepiaj się siodeł i strzemion żelaznych, uciekaj! Ja słowem zbrojny daję tobie drogę, w przepaści, w bezwieści, ku lodom bezkreśnym, ku morzom bezdennym. Tam szukaj sobie sławy, ze smokami wojuj, pałace smokowe dobywaj!
Gdy zaś nie ustąpią zastępy wraże, wzywając świętych znanych i nieznanych, dobądźcie z głębi zaklęcia słowo niewypowiedziane, najświętsze, u każdego inne. Zatrzymajcie, spętajcie, zduście pętlami za szyję wojska gromowe! Aż giną, jęczą, o łaskę proszą... Tak niechaj czynią-poczynają gazdowie. Na chwałę Dzieciątka z gwiazd, w Jego imieniu, na cześć Narodzenia Świętego.
∗
∗ ∗ |
I ten wieszczun i inni — tłumaczył Foka — dali nam zrozumienie, że nie kto inny, a właśnie święci posłańcy, robotnicy Boży, gazdowie tak łagodni jak gwiazdy co nam świecą, świat urządzają, porządkują, i uczą, ład i krasę tworzą. Nie moce gwałtowne, choćby nie wiem jak potężne. A dzieciątka Boże tańce wiodą radośnie i świat nimi weselą, serca mu dodają. Dawniej, bardzo dawno — tak przekazują starzy — kłaniali się ludzie gromom, padali plackiem na twarz przed piorunem, za Boga go mieli. Ale ci światłem z niebios oświeceni, ojcowie nasi, nauczyli już nas z dawien dawna, że nie przemocy pokłonić się należy. Tak to, przyjacielu mój, od świadomego człowieka, pieśniarza, od śpiewaków Bożych mamy to przekazanie, żeby raczej piorunom dać się roztrzaskać niż przemocy ciemnej się pokłonić. To jest prawo nasze wierchowińskie, prawda starowieku.