Strona:Stanisław Vincenz - Na wysokiej połoninie Pasmo I.djvu/173

Ta strona została skorygowana.

Słuchasz takich wieści, dajesz się im prowadzić za rękę po wertepach. Słyszysz — zbyt wiele. Bo znów pytasz: Tu wieści się snują i tumanią, a tu pewność nieodparta utrwala się w tobie, że pustkowi tych nie tknęła ludzka stopa?
I to znów — kiedyś przygodnie rzucona — wieść, tłomaczy: było to życie, które gór i puszcz nie dostosowywało do siebie, lecz samo z umysłu do nich się upodobniało. Zakrywało się, jakby maską, tajnikami puszcz i połonin. Nawet, starało się o to, by zapomnienie je okryło. Stąd ślad życia tego tak samo jest bezimienny, tak samo wbrew woli ujawniony bywa, jak opuszczone gniazda jakichś orlich rodów sprzed wieków, jak zapomniane kryjówki rysi i nory niedźwiedzi.
Tylko czasem — wieść o śmierci dochodziła: te krzyże, a może jeszcze dawniejsze pomniki, są wspomnieniem, są ostatnim wezwaniem do świata człowieczego.
Najbliższymi naszym czasom z tych, którzy w tych przestworzach górskich przebywali w ciągu ostatnich kilku setek lat, byli opryszki, rycerscy rozbójnicy.
Wieść najstarsza jednak jeszcze dalej w przeszłość sięga, zapuszczając się w gęstwiny i głębie starowieku. Odsłania dalsze tajniki dziejów wielkich i doniosłych, w skalnych sklepieniach zapieczętowane, trawami i mchem siwym, bujnym porosłe. Życie, którego spróchniałe resztki tak dawno przekazały swe soki wonnym storczykom, krwawnikom i pokoleniom smerek puszczowych.
I cóż? Pewnie by nikt nie uwierzył tej wieści, a może nawet słuchać by nie chciał, gdyby nie widoczne ślady dalekiej dawności: kopce-mogiły wielkoludów i pismo olbrzymów na skałach wyryte. —



WIEŚĆ O WIELITACH

Wysoko ponad przełomem Czeremoszu, w Jasienowie jest góra, wielka połonina Pisany Kamień. Z daleka już wygląda jak potężny kopiec zielony, w kształt ostrosłupa równomiernie usypany, płaszczem lasów czarnych u stóp okryty. A na szczycie połoniny jest wielka skała, niewidoczna z doliny Czeremoszu, znakami, czy też napisami dziwnymi pokryta, wzdłuż równomiernie pęknięta, czy rozcięta, jak sarkofag wiekiem przywalony, ze szczeliną w środku jakby z wejściem. U podstawy otacza skałę miękka, bujna trawa. Jak straż tulą