Strona:Stanisław Vincenz - Na wysokiej połoninie Pasmo I.djvu/213

Ta strona została skorygowana.

i już podsuwali się pod granice, sam cesarz chrześcijański wysłał doń posłów — hen, aż na Gutyn Tomnatyk — z prośbą, aby bronił kraju przed najazdem wroga i przed zniszczeniem. Cesarz obiecał mu tyle wojska, ile sam zechce.
Z początku — powiadają — patrzył Hołowacz koso na tych wysłańców panów, rycerzy z dużymi piórami na wielkich kapeluszach i czarnych mantylach, narzuconych na pancerze. Ale gdy mu przedstawili ile ludu Turcy w jasyr zabiorą, ile pracy ludzkiej zniszczą, zgodził się pod warunkiem, że sam bez wojska wyjdzie naprzeciw Turków. I tak też napisał cesarz do Turka, iż tylko jednego rycerza przeciwko nim wysyła.
W południowym Siedmiogrodzie, tak dobrze znanym Hołowaczowi z czasów napadów na zamki, na wysokiej przełęczy oczekiwał Hołowacz Turków.
Turcy szli jakby na wycieczkę wojenną, ciekawi nawet: co to za rycerz i co ten jeden rycerz może im zrobić. Wesoło powiewały dolinami zielone chorągwie proroka, a szczyty zdobiły jasnozielone sztandary Hołowacza — buki. Nagle spośród zieleni wyłonił się człowiek-góra. Przywitali go ze śmiechem janiczary. A kiedy podeszli ku przełęczy, stromym klinem wdzierającej się między szczyty, wielkie głazy jakby z procy rzucane, zaczęły spadać na wojsko tureckie, czyniąc spustoszenie. A gdy powstało zamieszanie, wtedy ze szczytu rozległ się echem śmiech straszliwy — jakby huragan połoniński — i Hołowacz-Wielita wpadł z mieczem na uciekających Turków, wypędzając ich poza granice Węgier.
Spokojnie szumiały, uśmiechały się wyniosłe sztandary bukowe.
Cesarz chrześcijański mianował Hołowacza wojewodą górskim i prosił, aby do Wiednia przyjechał i tam u niego w Burgu mieszkał. Chciał się nim przed światem pochwalić. Ale podziękował Hołowacz grzecznie panu cesarzowi, przekazując, że on nie rycerz tylko pasterz, a kiedy naruszą — opryszek. Prawo nie na cesarskim papierze, tylko na sercu ma wypisane. I podwaliny dla prawa na czci człowieczej, nie na żandarmach z kogucimi piórami. Dlatego milsze mu jego własne pałace — skały na Gutynie.
Ale nie obraził się Pan Cesarz, tylko kazał co tydzień wysyłać Hołowaczowi beczkę wina i wór mąki — aż na górę. Taką daninę mu ofiarował.
Więc siedział Hołowacz do starości późnej na szczytach.