Strona:Stanisław Vincenz - Na wysokiej połoninie Pasmo I.djvu/221

Ta strona została skorygowana.

myły jaki ślad na kamieniu i skale, wszędzie pokazują ludzie ślady stopy Doboszowej. Wieść o nim sięga wzdłuż całych Karpat na zagórski bok, daleko poza huculskie plemię i na wschód w wołoskie dziedziny...
W kraju huculskim nie ma może wsi, nie ma góry, nie ma skały, źródła i lasu, gdzie by nie było pamiątek po Doboszu, pomnika na cześć Dobosza. Są to pomniki bądź bardzo potężne, bądź też jakieś małe, przedziwne rzeźby, misternie przez wodę, wichry i słońce wycyzelowane, „wypisane“ na cześć Dobosza.
Czy to jaskinie Dobosza nad Prutem w Jamnie, czy głaz z krzyżem i kamień Dobosza, gdzie nieraz siadywał. Czy skalista stroma Doboszanka w Gorganach z komorami i zamczyskiem Doboszowym. Czy Doboszowe teatry kamienne na Szpyciach w Czarnohorze, czy skalne krzesło Doboszowe na Kiedrowatej pod Munczelem, czy skrytki na Howerli, czy cerkwy Doboszowe w Synyciach, czy krużganki i kąpieliska Doboszowe pod Białą Kobyłą, czy stroma piramida kamienna nad Czeremoszem w Roztokach...
Wszędzie jest ślad Dobosza. Wszystkie wielkie pomniki stworzyły góry — na cześć Dobosza. Tak ucieleśniły pieśń, dopełniły opowieści.
Ukazują nam prawdę o opryszkach — prawdę starowieku.