Strona:Stanisław Vincenz - Na wysokiej połoninie Pasmo I.djvu/234

Ta strona została skorygowana.

ubrać, i razem z nim i z pomocą zastraszonej służby napadli na dwór Pana Barona.
Czasem ludowa wieść lubuje się w przedstawianiu tego napadu i w opisie zapasów z Panem-mocarzem. Lecz wersje są różne. W górach niewiele słyszy się o tym, na dołach częściej i to w licznych odcieniach. Niektóre podania nawet celują w przesadzaniu okrucieństw Dobosza. W tym jednym wypadku. Bo po raz pierwszy się zdarzyło, że w dziki i zwierzęcy sposób wdeptano w błoto poniżenia i zniszczenia — Pana. Bo człowiek nie chce zawsze być małym i biednym, choćby nawet sprawiedliwym i godnym litości. Woli być okrutnym i złym, a wydawać się potężnym. Tym bardziej człowiek młody, lub młody.
Opowiadają zatem, że powaliwszy Pana i spętawszy go z pomocą Zachowskiego, młody Dobosz zapamiętały w zemście i żałości, zaczął go męczyć i katować, aby się nasycić zemstą. Tak rąbał Pana z furią jak kłodę dębową i wciąż go pytał: „A boli, Panie?“ Pan jęcząc odpowiadał z trudem: „Oj, boli, boli“. „Widzisz, ot tak mnie serce boli za mym bratem“ — powiadał Dobosz. I płakał Dobosz za bratem żałośnie jak dziecko, a Pan jęczał pogruchotany i umęczony.
W końcu Dobosz zabił Pana i kazał zapalić dwór, a cały dobytek pozostały, jak zgodnie głoszą wszystkie podania, kazał rozdać służbie i biednym chłopom. Dla siebie nie wziął z dworu ani szeląga.
Ale nie pomyślał wtedy Dobosz, że źle spełnia rady i życzenia staruszka.
Młodość tak go porywała, siła niosła, uderzała o brzegi jak powódź wiosenna. Co mu kazało serce, krew i chwila, uważał za czyn dobry i słuszny.
I odtąd zaczął doboszować.
Od tych czynów pierwszych, burzliwych, dzikich, zdzierających z ludu zawszony kaftan pańszczyzny, łamiących z wściekłością kajdany poddaństwa, od czynów niespętanych, huczących, jak głosy powodzi, rwącej skały i niosącej lasy — szedł pomruk, poszum, grom sławy po górach się rozchodził i po odległych krajach. I zbiegali się doń junacy, jak strumienie do Czeremoszu z hukiem i szumem. Z całych gór, a także z dołów i nawet z odległych krain — z Węgier, z Ukrainy i z Serbii. Zbiegały się dziesiątki, setki, a z czasem tysiące młodzieży, tworząc prawdziwe hufce, wojsko Wierchowiny.
Na pierwszą wieść o tym wszystkim Panowie i Sekwestr