Strona:Stanisław Vincenz - Na wysokiej połoninie Pasmo I.djvu/306

Ta strona została skorygowana.
KOSMACZ

Marzyły o Doboszu dziewczyny i lepły do niego. Wykradały się doń mołodyce. A nawet popadie i szlachcianki, pewnie, że tylko tak po pańsku, dla zawracania głowy, lubowały się nim w myślach. Kędy zaszedł, zaglądały za nim kobiety. I Dobosz — nie pogardzał nimi. Ale ot, jak człowiek lasowy: nigdy o żadnej nie myślał. Jak zbyt dużo nie myślał o wielu słodkich jagodach, czarnych i czerwonych, które dojrzewają przy końcu lata w Czarnohorze, na stokach Pop Iwana. Takie wielkie, dorodne i soczyste jakby czereśnie. Zerwiesz to bracie w tym pustkowiu, gdzie nic się nie rodzi, ani pomyślisz dobrze, co robisz. Polubujesz się słodyczą: ech, jakażeś kraśna! I cóż więcej? Wiele jest pięknych jagód, nie jakaś jedna, wybrana. Dzięki Bogu! Nie przychodziła nań pętla miłowania. Nie przychodziła — aż przyszła. I siła mu nie pomogła. Bo nie wszczepił w serce słów stareńkiego dziadka wieszczuna. Coraz to więcej tego babiństwa gromadziło się koło niego. Czasem już na połoninach czatowały nań, gdy schodził w dnie świąteczne do wsi. Po dwie smukłe dziewczyny, kraśne i rumiane, śmiejąc się wesoło, szczerząc zęby i szczebiocąc, wiodły go pod rękę. Albo, chowając się w gęstwinie leśnej, nawoływały nań, jak zazule, wiwkały jak chłopaki swawolne, gruchały, słodko nęcąc, jak gołębie dzikie, śpiewały, uciekały i dawały się doganiać. A im więcej tych bab koło niego się kręciło, im więcej i on z babami się pętał, tym więcej zwracał na nie uwagi. Tym więcej też jakby szukał nowych. Aż znalazł taką, co mu pokazała, jakie to szukanie.

Na południowy wschód od Peczeniżyna, między wielką poprzeczną kotliną Berezowską a Żabiem, leży na uboczu od dróg i gościńców wieś Kosmacz, stare i rozległe osiedle huculskie, oparte od strony południowo-zachodniej o góry i połoniny: Łysyna, Wersałem, Grahit i inne, które stanowią rozwidlenia wielkiego działu wodnego między Prutem a Czeremoszem. Rwące rzeczułki i strumienie górskie, wypływające ze stoków działu wodnego, łącząc się nieco dalej, zdążają ku Prutowi. Niższe pasemka obfitują w złoża ropy naftowej. Czy ucisk górnych pokładów na warstwy roponośne, czy też działanie wód sprawia i teraz czasem, że strugi ropy same wydostają się