Strona:Stanisław Vincenz - Na wysokiej połoninie Pasmo I.djvu/335

Ta strona została skorygowana.

czliwi, jakich teraz nie można sobie wyobrazić. Bo może w dzisiejsze czasy samego człowieka zniszczyłaby i zgubiła dobroć taka. Niektórzy wyszukali ziele gwarowe i pili z niego sok czarowny na to, by znać i rozumieć mowę ptaków i gwarzeniu różnych istot się przysłuchiwać. A przez to pozwalali innym rozumieć mowę swego serca. Nie było jednak komu słuchać, ale też nie było komu źle użyć tajemnic, bo ich chroniły bukowinki i puszcze.
Dziś tam łagodne łąki, wysoko położone, ale soczyste carynki, dobre sianokosy i resztki owych słynnych bukowin — potężne buki, jakie trudno znaleźć na świecie, a także stare sady na miejscu dawnych puszcz rosnące. Wszystko to daje świadectwo o łaskawości słoneczka świętego dla Hołów. Przed stu trzydziestu laty jednak Riczki zawalone były łomami, a wspinający się nad przepaścistym brzegiem (nazwanym od niedawna Cygańską skałą), płaj, przesieczony przez puszczę i zwany stąd Prosicznyj, stanowił jedyne połączenie z Synyciami. Naokoło były bory i gęstwiny, łomowiska nieprzebyte. Jeszcze teraz basztowe jodły i porozkraczane buki, pnące się nad urwiskiem, wskazują, jaki las tam ongiś był. Dopiero na górze było równe, bezleśne miejsce, zwane Ihrowyszczem na pamiątkę wiosennego igrania i hulania junaków.
I dopiero za Prosicznym rozbudowały swe domostwa po górach i stokach, wśród potężnych bukowin stare rody: Szkindów, Palijów-Szekieryków, Tomanów-Sypriańczuków, Wasylukowych-Ponepaleków, Graków-Januszewskich, Bahanów, Purszegów i inne. Każde domostwo na osobnym gruniu, każde otoczone grażdą, obwarowane i ogrodzone, każde wśród swojej własnej bukowinki. I podsunęły się z czasem te osiedla na zachód, aż pod Riczkę czarną, aż pod wysokie połoniny pod pasmo Skupowej i dalej poza pasmo, nad Czarny Czeremosz, na Zełeny. Każdy z tych rodów nieomal był innego pochodzenia: ruskiego, rumuńskiego, polskiego, tureckiego i ormiańskiego. Lecz rody te do niedawna jeszcze żeniły się i kojarzyły tylko z równymi sobie. I pieśń starowieku o tym powiada:

— A ty rodu wełykoho, taj ja ne małoho,
Jak se budesz żenichaty, to ja ne wyd toho. —

Z Prosicznego widać te chaty hołowskie porozrzucane po gruniach, pozakrywane grażdami, jak zakryte przyłbicami ja-