Strona:Stanisław Vincenz - Na wysokiej połoninie Pasmo I.djvu/353

Ta strona została skorygowana.

Co dnia wychodził do słoneczka i do Baby Lodowej i tak długo przebywał na połoninie, jak długo było jasno. Gdy śnieg zaśrenowiał, owijał nogi w kapczury wełniane, brał strzelbę i chodził daleko połoninami. Oglądał świat. Patrzył ku szerokim kotlinom nad Białą Rzeką, ku strasznym lasom nad Czarnym Czeremoszem, spoglądał ku śnieżnym kopcom Czarnohory. A kto by tak podówczas w słoneczny, oślepiający jasnością, dzień zimowy przez tęgie szkła z Czarnohory ku Babie Lodowej spoglądał, z daleka nie widziałby zapewne tych niezliczonych kropel barwnych i pyłków tęczowych, wyiskrzonych przez słońce, lecz może zobaczyłby Dmytra jak kraśną kropeczkę czerwoną, jak zazulę-biedronkę malutką, pełzającą po śnieżnej przestrzeni.
W piękne dnie, gdy przygrzewało słoneczko, gdy ulewy blasków i wodospady światłości zlewały się na biały świat, Dmytryk czuł się szczęśliwy i słobodny. Nieraz tak myślał, jak by to było, gdyby go wtedy na Bukowcu porwali kuccy oprawcy i wraz z rzeszą innych ogolonych młodziaków zawlekli gdzieś daleko, po gościńcach, po drogach kamiennych, na więzienną dolę żołnierską, tak jak Ormianie stada bydła z połonin gonią na rzeź. Gdy tak sobie rozmyślał — śpiew radosny sam z piersi mu się wydzierał i płynął wśród przestrzenności białej, rozegranej słońcem, skrzącej pod szafirowym sklepieniem.
„Hoj — hoja“ płynął śpiew jak głos trembity aż na Czywczyn, a echo odpowiadało w borach nad Popadyńcem. Co tu zła dola, Baba Lodowa, może mu zrobić, gdy niebo jak wielki dzwon go otacza, a słoneczko jak serce dzwonowe się rozegra.
Po tych dniach pełnych pijaności następowały noce przy watrze. I wtedy znów zamyślał się nad dolą chłopców, towarzyszy porwanych w dalekie kraje, schnących z tęsknoty. Płakał nad ich dolą żołnierską. Tę piosnkę śpiewał:

Płynie rzeczka pokrwawiona — aż ze samej Widni!
A ktoże ją tak ukrasił? Nasi chłopcy bidni.

Gdyby wtedy już znał pismo Dmytryk, to wszystkie skały i kamienie tam na Kamieńcu pozapisywałby piosenkami, które podczas tych nocy ułożył. Ale i tak, co wymyślił, niejedno zapamiętywał, utrwalał w pamięci na to, aby pobratymom i dziewczynom na wiosnę wyśpiewać. Roił tak sobie już wtedy, jak to na wiosnę zasiądzie na carynie wysokiej, gdzieś na