Strona:Stanisław Vincenz - Na wysokiej połoninie Pasmo I.djvu/409

Ta strona została skorygowana.

mu cały towar, a pana kupca, Kajtana i jego puszkarów przepędził na cztery wiatry. —


∗             ∗

Kuty były podówczas pod cesarskim prawem i panowaniem. Była tam mandatoria, był zastępczy plackomendant wraz z wojskiem, były też sztajeramty od podatków, czyli, jak mówiono, od draczki. Poniżej kościoła, pod górką są i dziś jeszcze zabudowane resztki piwnic i lochów. Tam to był Katusz czyli więzienie i miejsce tortur, a obok niego stała mandatoria. Naokoło było obszerne podwórze obwiedzione wysokim murem.
Ryk puzonów, rogów i granie trembit rzuciły strach na miasto. Zatarasowywano bramy dworów i zajazdów, zatrzaskiwano okiennice. Puszkary mandatorskie potracili głowy, a alarm żołnierzy cesarskich nie odbywał się tak gładko i sprawnie, jak to nakazywała owa molfarska książeczka cesarska, zwana reglamentem służbowym. — Dzwony dzwoniły.
Od kilku dni jakieś dziady, nietutejsze zajdy, przepowiadały, że lada dzień zjawią się z gór ptaki ogniste czy smoki, zadziobią wszelką żywocinę, a miasto spalą. Tak przynajmniej później wspominano w Kutach.
Junacy wyskoczyli na brzeg, od razu wziąwszy łuczywa, owe siarniki opryszkowskie. Migiem też na brzegu rozpalili watry jedną koło drugiej, kładąc kłody kosodrzewu, a podkładając chwoję jałowcową, której tak dużo ze sobą przywieźli. Każdy już wszystko z góry wiedział, co ma robić. Tomaniuki mieli pozostać w zapasie na darabie, którą odprowadzili ku wołoskiemu brzegowi. Tam mieli czekać znaku, pieśni Pełechowej i wtedy dopiero przeprawić się na lecki brzeg. Jasienowcy wynosili pośpiesznie na brzeg kłody, polana i bardki, a towarzystwo Wasylukowe zbroiło się, zasuwając po kilka bardek za pasy i retizy. Potem rozdzielili się na dwie części. Dmytro z małym oddziałem prześlizgnął się do miasta, a Kudil i pan Oświęcimski z resztą towarzystwa i z całą gromadą jasienowców zostali na brzegu. Z Dmytrem poszedł Czuprej, Łyzun, stary Klam, poszedł Biłohołowy, Buliga i Dunia. Niejeden z nich miał swoje porachunki w Kutach. I już ten i ów smaku nabierał, gdy myślał, jak to dziobnie wroga i jak mu głowę bardką przedziurawi. Biłohołowy i Dunia szukali tych puszkarów, których z obawy przed zemstą mandatoria zabrała do służby aż do Kut.