Strona:Stanisław Vincenz - Na wysokiej połoninie Pasmo I.djvu/42

Ta strona została uwierzytelniona.

owiec z ukrycia. Tymczasem owce, pewne takiej opieki, jaka im potrzebna, rozsypywały się swobodnie, jak gdyby znalazły się w ojczyźnie swego rodu, na pustkowiach skalnych. Po czym znów się zbierały, a uspokojone zabiegami i troskami, nadal ufnie się toczyły z pluskiem jednostajnym: dzyń-dzyń, bam-ba-łam, człap-człap, pyrsz-pyrsz.
Owczarze uspokajali się także, dobywali zza pazuch fłojer, i kręte, przenikliwie smętno-ufne owcze nuty napełniały ciasny jar Czeremoszu. A ten i ów lubując się owieczkami, zaśpiewał do wtóru fłojer aż echo odbijało z drugiego brzegu: „Oj oweczki, nebyleczki, pysanyj boteju!“
I naprawdę z Czerdaka nie padło ani jedno ostre spojrzenie. Gdy okrzyk „drobięta idą“ przebuszował przez dom, Foka przerwał swe zajęcie i wyszedł na ganek. Stamtąd, z dawnego Czerdaka, tak dobrze było spoglądać z wysoka na drogę. Za Foką wybiegali inni, także Etyk. Stłoczyli się na ganku, w takiej ciekawości, jakby w tym raju owczym Wierchowiny kto wie jak od dawna już nie widzieli owiec na oczy. Ale powtarzać umiłowanie, to daje ciągłą nowość. Westchnienia zachwytu i współczucia sypały się z Czerdaka: „Ależ to botej tęgi, tysiączka jak nic“. I dalej: „Maleństwa lube!“ „Zmęczą się! Jagniątka najgorzej. Taki szmat drogi!“ — Etyk pokazywał: „Oj, patrzcie, jak ta nakrapiana kuleje. Pomóż jej Boże“. Foka lubował się maleństwami w milczeniu. Jak o tym opowiedzą następne księgi, już od chłopca, jedno lato za drugim, przebywał z owcami w dalekich pustkowiach sam jeden, wędrował z nimi, troskał się o nie, czulił się z nimi. Owczarz zostaje na całe życie owczarzem. Także Fokę uformowały owce. I później już gdy w młodości sam jeden bez broni, z łuczywem tylko, odwojował od niedźwiedzi puszczę, jak mówiono, wypełniał słowa Księgi świętej: „Z niedźwiedziami igrał, jak z jagniętami w młodości swej.“
Znawcy udowadniają, że współżycie ludzi z owcami jest podstawą cywilizacji. Jakież współżycie? Której cywilizacji, ludzkiej czy owczej?
Przypatrzcie się wielkim botejom i potężnym czeredom owiec, wiosną lub jesienią gdy sypią się te ciągi nie tylko nad Czeremoszem, połoninami, płajami, stokami i jak tam te postacie gór i szlaków, nazwane są w piętnastu językach Europy, od Bałkanu przez Karpaty, Alpy, aż po Pireneje. Leją się i toczą fale owiec nie tylko w ostatnich tysiącleciach, lecz już od najbardziej zamierzchłej starożytności. Ciągle wzbiera-