Strona:Stanisław Vincenz - Na wysokiej połoninie Pasmo I.djvu/498

Ta strona została skorygowana.

obietnicami zwodzi lud. W nadziei bowiem na patenty i zagadki cesarskie ludzie pozbyli się wszystkiego, co mieli, powysprzedawali bydło, na świętowania ku czci Dmytra powydawali pieniądze. Majątki poszły — jak wypisywały urzędy — z dymem prochu strzelniczego. Przez czternaście dni wiwatując bez przerwy na cześć swego kniezia, który się mieni pobratymem cesarskim, ludzie puścili pieniądze wielkie. Podczas świąt przygotowali bunt: A że to ludzie bez pomocy, bez porady, komenderowani przez znanych rozbójników i buntowników zuchwałych, mierzących się z Najjaśniejszym Panem, niechaj Wysokie i Świetne Gubernium zaradzi, co może, by ochronić miasta od napadów, kraj cały od walk, zamieszek, buntów, gwałtów, mordów, pożarów, okrucieństw a Cesarską uświęconą władzę od wstrząsu albo i, nie daj Boże, od utraty prowincji, na co przecież czyhają wrogowie.
Nie wiadomo, co na to odpisała władza gubernialna.[1]



TUHA WIOSNA

Wierchowina niejeden tuhy rok przeżyła i przedtem i potem. Przebywała go ciasno, pomagała sobie, jak mogła, i powoli znów przychodziła do siebie. Jeszcze nigdy jednak nie była tak odcięta od świata. Od strony Podola osaczono ją w obawie rozszerzenia się buntu. Na Węgrzech zaś był tuhy rok. W Szigecie nie można było zbyć sukna ani bryndzy. Nie było po co gnać tam woły, nie można się było dokupić zboża. Na dobitek ciężka, mocna zima panoszyła się długo. — Lodowa Baba Eudokia wzięła się do dzieła.

Właśnie na święto, zwane ciepłym Ołeksą, zaczęła się nowa zima. Rozhulały się wichry, spadły śniegi tak obfite, że bydło z kołeszni do najbliższego stogu dobrnąć nie mogło. A do kołeszni nawet nie można było dotrzeć z chaty, by zdoić krowy. Na samo Zwiastowanie nowe potężne mrozy chwyciły Wierchowinę, aż młode drzewka smerekowe na skraju puszcz pociemniały i zrudziały. Ptaszki przyleciały ze śpiewem i onie-

  1. Znany patent cesarski do duchowieństwa był wydany 15 czerwca 1805 r. (por. Cełewycz, Opryszki, str. 283).
    Późniejszą odezwę wydał urząd cyrkularny w Stanisławowie dnia 26 lipca 1827, do duchowieństwa i do zarządów dóbr państwowych.
    Dawniejsze wątki o rozszerzaniu się buntów spajają się z nowszymi wspomnieniami z czasów „Wiosny narodów“ (por. rozprawkę Iwana Franki, Łukien Kobyłycia, Zapyski Nauk. Tow. im. Szewczenki 1902, Knyha V).