Strona:Stanisław Vincenz - Na wysokiej połoninie Pasmo I.djvu/522

Ta strona została skorygowana.

Przeszły panny-zagadeczki. Sztefanko zbudził się ze strachem, odpowiedzi Dmytrowych nie dosłyszał, nie doczekał aż spadły przyłbice, lic posłanek nie ujrzał.
Był świt zaledwie. Sztefanko wstał, migiem zebrał się i poleciał w górę ku chacie sianowej pod Kremenicę. Niósł ze sobą wieść o zagadkach, tak nabożnie jakby sakrament święty. Opowiedział Dmytrowi dokładnie swoje widzenie. Zadumał się Dmytro, wzniósł oczy ku szczytom. Tak odpowiedział leliowi swemu powoli, dobitnie.

Trzech położy się spać: panowie, księża, urzędy. Trzech będzie czuwać nad światem: wieszczuny, śpiewacy, majstrowie.

To pierwsza zagadeczka odsłoniona. Sztefanko śmiał się szczęśliwie. Dmytryk mówił dalej.

Ten ptak — to kresania. Latał on dotąd ku ziemi, spadł do stóp. Odtąd nikt czapkować nie będzie, nie będzie ludzi niewolnych, każde czoło chrześcijańskie wzniesie się wysoko.

To drugiej zagadki lice odsłonione, a teraz słuchajcie, mój leliu:

Przejdzie ten deszcz, co teraz świat zalewa, deszcz dukatów. Przewieje wicher, co wojny niesie, rzezie-pomory. A nasze słoneczko nie zajdzie nigdy — Słoboda!

To trzeciej zagadeczki wzniesiona przyłbica. Tak ci jest. Poznaję, iście, leliu jedyny, wieszczy wasz sen. Sam on posłał już te dziewice święte czarodziejskie, on, mój pobratym cesarski Józef, dziad szlachetny. Już są w drodze. Ale widać czas nań przyszedł, starość go gniecie, śmierć się nad nim schyla.
Wspomniał i powtórzył Dmytro słowa cesarskie: „świat zakołysze się, albo i przewróci. Wszystkie ustanowy pójdą na nice, wszystkie patenty zgasną, gdy je odgadniesz, te zagadeczki, mój junaczku...“ Tak sam mi powiadał mój honorowy pobratym, chrześcijański cesarz, pomazaniec Boży.
Z troską pytał Sztefanko:
— Czemuż nie przychodzą ku tobie zagadeczki, synku, aż tu na połoninę pod Kremenicę? Czy błądzą gdzieś lasami, czy drogą znużone, chorują, czy ktoś im drogę zagradza?