Strona:Stanisław Vincenz - Na wysokiej połoninie Pasmo I.djvu/545

Ta strona została skorygowana.

jak ty sam posiepaków! Winny jesteś, depcesz słowo cesarskie jak śmiecie. Korzystasz z choroby pana cesarza. Zamiast rozbójników i rozbijaków, chwytasz, napadasz zdradliwie przyjaciół cesarskich. Zatajasz rozkazy i znaki cesarskie. Coście zrobili z zagadkami? Co z cudzoziemskim Grafem? — krzyczał Dmytro.
Gdy tylko zasłyszał mandator o zagadkach i o Grafie, zamachał rękami, zatupał nogami, poczerwieniał, wyłupiły mu się oczy, wylazły na wierzch. I tak się wił, jakby go kto węgierskim sposobem na haku ostrym, przez tułów przebitym, powiesił. Zawrzeszczał z rozpaczą: Milczeć!
Dmytro mówił dalej spokojnie:
— Ile szubienic ci patrzy, nie moja to sprawa, lecz katów. Nie będę im chleba zabierał. To ci powiadam i wy słuchajcie wszyscy. Zadzierasz się ze mną, molfarem? chcesz zwady? Dzień jutrzejszy dosięgnie cię. — Odwrócił się do ściany, szeptał coś, wznosząc oczy.
Na skinienie mandatora strażnicy zamknęli drzwi i jeszcze mocniej związali więźnia. Nikt go jednak nie poszturkiwał, nikt nie śmiał go trącić.
Z kolei przyszli do pana Oświęcimskiego. Żandarm Brnatzik pytał go dość grzecznie, bo wiedziano, że jest szlachcicem: Herr Polack! cóż to i waćpan należysz do zbójeckiej bandy Wasyluka? — Pan Oświęcimski przekrzywił jeszcze bardziej twarz w uśmiechu wzgardliwym: Łżesz, psia chamska podlizo — wycedził, i huknął na żandarma — Zbrechałeś, nie należę, lecz cześć mam należeć, do świetnego rycerstwa, do towarzystwa i bractwa junackiego pana Dmytra, kniezia górskiego.
Wtedy i pana Oświęcimskiego zamknięto do małej, ciasnej piwniczki, ale nie przywiązywano go do podłogi.
Od reszty więźniów starali się wymusić zeznanie, że Dmytro nakazał napad na Wołochów i że wciąż bluźni cesarzowi.
Gdy próbowano dopytywać Kudila, ten nie wstawał wcale, nie odzywał się, nawet głowy nie odwrócił. Przykuto go do podłogi.
Martyszczuka, że był najmłodszy, męczyli najdłużej. Myśleli, że od niego przynajmniej wydobędą, co im potrzeba było. Martyszyna jedno tylko wykrzykiwał: Zabijcie mnie prędzej, bo ja was potem pozabijam!
W innych celach lano także więźniom smołę gorącą na brzuch i na stopy. Tak też męczono Czupreja. Pytał go sam mandator, czy nie ma przecież czegoś do powiedzenia, bo potem