Strona:Stanisław Vincenz - Na wysokiej połoninie Pasmo I.djvu/546

Ta strona została skorygowana.

pożałuje. Czuprej odpowiadał jakby niezmiernie chętnie i wesoło: Mam ważną rzecz! Abyście nas wszyscy za porządkiem w tyłki całowali. I pocieszcie się, jeśli Dobosz warzony w solance przygrywał pankom na fłojerze, to i my możemy się pomęczyć. I jak ci zaczniemy przygrywać... — Ciasno, bardzo ciaśniutko związano i przykuto do podłogi watażka Czupreja za tę wesołość. Klam nie znał żartów, rzucił się z kajdanami na mandatora. Pokaleczono go w czasie obezwładniania i zwinięto w jabłuszko. I innych ludzi słabszych i mniej znacznych zwinięto w jabłuszko. Raz jeszcze przyszli do celi Dmytra z powrozami, łańcuchami i skałuszami, jak gdyby z groźbą, że go przykują do podłogi. Gdy zobaczył Dmytro mandatora, zaczął śmiać się głośno.
— Czemu się śmiejesz? — zapytał Brnek.
— Powiem ci, skoro pytasz — odpowiedział Dmytro. — Pomyślałem sobie, mandatorze, jak ty będziesz wyglądać z brzuchem w jabłuszko zwiniętym. Strach twój także warto zobaczyć — długo i przenikliwie patrzał na mandatora.
Kostj potrząsnął harapem, ale nie dotknął więźnia. Mandatorem dreszcz wstrząsnął, kazał hajdukom opuścić celę i sam wyszedł. Po odejściu Brneka z celi, Dmytro przykuty za jedną rękę i jedną nogę, dziwną się zajął robotą. Zgartywał z podłogi błoto pozostałe z butów mandatora, uzbierał tak sporą grudę, plunął na nią i zaczął ją miesić w rękach.
A gdy oddalili się posiepaki, cała katownia zagrzmiała pieśnią taneczną. W kajdanach śpiewali wojacy, synowie Wierchowiny.

Hoj, Huki my Huki!
Krokiem — rysim skokiem!
Rozwalim, strzaskamy
Lody, skały, tamy,
Hoj! wałem-przegonem —


∗             ∗

Pięćdziesięciu sześciu ludzi zwinięto w kłębek pamiętnego wieczoru. Oprócz Dmytra i pana Oświęcimskiego wszystkich prawie przykuto do podłogi. Mandator pilnował tego osobiście, Brantzikowi z ożywienia błysk jakiś dziwny na twarzy zaświtał. Dla dodania otuchy mandator wciąż biegał do swego mieszkania, by łyknąć sobie gorzałki, którą już w owe czasy odbierano przemytnikom.