Strona:Stanisław Vincenz - Na wysokiej połoninie Pasmo I.djvu/564

Ta strona została skorygowana.

Głębiej myśl o braciach boli,
Co zostaną tu w niewoli — —
— I w niewoli i w niedoli...

W Czarnohorze, w połoninie
Leży Dobosz na pustyni.
Porąbany, postrzelany.
A krew spływa z ciężkiej rany...

Umilkły fłojery. Skończyła się pieśń. Wezbrany Czeremosz grał dalej swą dumę starą.
Tak to po raz ostatni to ostatnie, sławne towarzystwo się zebrało. Tak słuchało piosenki watażka, chrześniaczka gromowego. I tak się rozeszło. Z bólem, z niechęcią, jak członki ciała przy śmierci człowieka, żegnają się ze sobą, rozłączają się i rozpadają.


∗             ∗

Potem już tylko słuchy luźne dochodziły o losie junaków.
Przez czas jakiś kręcili się jeszcze Dmytro wraz z Kudilem i Czuprejem nad samą granicą. Może, mimo wszystko, czekali na nowe patenty cesarskie, na wieści o zagadkach...
Nocami wstawały zagadki z papierowego więzienia, wymykały się i przychodziły do Dmytra. Zaglądały przez plecy, trącały z lekka piersiami bujnymi, szeptały coś i znikały. Dmytro budził się, wpatrywał w ciemność.
Wkrótce już powszechnie było wiadomo o śmierci starego cesarza. O zagadkach słuch zaginął. Nikt nawet nie starał się dojść, gdzie zakopane, czy pogrzebane. Chłopczyna cesarski — tak opowiadano — zastraszony przez urzędy, ani pisnąć nie śmiał o zagadkach. Całymi dniami i nocami podpisywał i pieczętował papiery, niczym ten zasuszony ciuciureusz kucki. Niepotrzebnie miejsce święte zasiadał. Tak marnowało się cesarskie dziedzictwo.
W Tureczczinie z początku Dmytro, Kudil i Czuprej odszukali wojsko kozackie, co tam się schroniło pod opiekę tureckiego cesarza. Wstąpili do wojska kozackiego, kozacy przyjęli ich jak swoich.
Bahàn i stary Klam nowe towarzystwo opryszkowskie zebrali i buszowali na wołoskim boku. I kto wie, którędy jeszcze. Stary Klam zatęsknił jednak za krajem, wrócił do chaty. Wkrótce potem pojmali go posiepaki i roztrzęśli mu kości na