Strona:Stanisław Vincenz - Na wysokiej połoninie Pasmo I.djvu/70

Ta strona została skorygowana.

dy zakątek, gwarzy z wszelką chudobą, wypytuje ją i błogosławi jak duch życia.
Wówczas, rok na rok, nie tylko oczyszcza, także pociesza lud swój: Nie narzekajcie, bracia, gdy ścinacie po wierchowinach drzewa olbrzymy, szponami smoczymi w ziemię powpijane, co wiszą na urwiskach nad waszymi głowami. Nie trwóżcie się karczując puszczę smokową i narażając się co chwila, że jak robaka was zgniotą i w przepaść cisną kłody. A gdy mozolicie się nad budową chat dźwigając tramy potężne, nadwyrężając kości i mięśnie, i kiedy głowy suszycie nad ich zagospodarowaniem — doli nie klnijcie: Gazdowie święci, robotnicy Boży, przed pierwowiekiem to wam ukazali. W tym miejscu trud wasz spaja się z ich trudem.



SZUMEJOWE GOSPODARSTWO

Gościniec, idący lewym brzegiem Czeremoszu Czarnego z Żabiego przez Krzyworównię, o jakie trzy kilometry niżej Krzyworówni przechodzi przez potok Warytyn i zaraz się potem rozwidla. Jedna gałąź, idąca na prawo tworzy dość równą drogę, wiodącą wzdłuż Czeremoszu ku Uścierykom w kierunku Kut, druga zaś na lewo, wzdłuż potoku Warytyn wspina się i wije przez stromą przełęcz Bukowca w kierunku Kosowa. Na pagórkach i stokach w tym rozwidleniu dróg i ponad nim znajduje się osada Jasienowo. Dzieje naszego kraju to dzieje rodów i domostw, i to niewielu. Czasem, bardzo rzadko, spływały się ich dążenia, po czym znów rozchodziły się. Pasterze mają wprawdzie corocznie wspólne sprawy i spotkania, święta i interesy, ale potem znów znikają czy to w chatach czy na pastwiskach, tak jakby wody wiosenne podnosiły się, wzbierały, łączyły się i znów zanikały. Zanim utworzyło się coś więcej niż gminy, przeważnie nawet zanim rody i chaty zrzeszyły się w gminy, już nasuwały się na nie obce ramy, co prawda z zewnątrz tylko. Chcąc zobaczyć dzieje licznych korzeni, które zaledwie zdołały wypuścić pędy, musielibyśmy po kolei przyjrzeć się wielu rodom i domostwom i opowiedzieć dzieje każdego. Za pamięci ludzkiej wspólnota ich była niewidzialna, chociaż mimo przelotne zwady nigdy nie były dzikie. Prawda starowieku to podstawa i dzieje tej niewidzialnej wspólnoty, to styl domostw-korzeni. Lecz w tym nie związanym i luźnym stanie żyła już społeczność wyraźna.