Strona:Stanisław Vincenz - Na wysokiej połoninie Pasmo I.djvu/83

Ta strona została skorygowana.

w dziedzictwo dają. Kiedy las rąbiem na nową połoninę czy nową carynę, słuchamy — i są tacy co słyszą — jak gwarzą i szeptają, że wiek swój sędziwy odżyły, a teraz nasza kolej, pokolenie gazdowskie ma tu królować, soki z ziemi ciągnąć, słoneczkiem się radować, deszczem się obmywać, wichrom się sprzeciwiać, kędzierzawe głowy wznosić hardo, jak niegdyś te drzewa — nasi pradziadowie.
Tak opowiadał Foka o swoim rodzie.



CZAS GÓRSKI

Pamięć dawnych dziejów i dawnych opowieści utrzymuje się długo i pewnie. Długowieczni ludzie, powiastuni cudowni o przebogatej pamięci, jak łąka górska soczystej a wonnej, przejrzystej i lotnej jak powietrze wierchowe, ale bynajmniej nie miękkiej jak wosk, co rzednie za lada tchnieniem, owszem twardej jak kryształ, powiadają: tak a tak było na pewno, nie inaczej, wszystko inne, to puste gadania. Lecz dziwów i cudów nie odsuwa się w zamierzchłe czasy. Opowieść przybliża je i przyciąga ku nam. Dzieją się i teraz. Przekazuje się je bowiem żywym słowem, tętniącym jak krew rodowa. Ta krew w żyłach rodów krąży, co w słowach powiastunów. Ludzie nie tylko krwią wiążą się z dawnymi rodami, lecz i wieściami o dawności. Nie tylko dziedzictwem trzymają się i karmią, lecz także żywą strugą wieści przekazanych. Inne plemiona mają swoje stare księgi, święte pisma i biblie wzniosłe, talmudy arcymądre, a nasze górskie rody żywą księgę mają. Jak długo żyją starzy ludzie, powiastuny, poczynacze, co czerpią ze źródeł dawności, ze starej prawdy. Jak długo biją krynice samotności i słobody, podobne hołowyciom-źródłom szczytowym, jak długo opowieści znajdują wiarę. Dla dawnych ludzi sto lat nie tak znów dużo było, a dwieście także nic takiego. Nie tylko dlatego, że żyli długo, także dlatego, że długo żyła pamięć żywa. Jak i dziś taki, co biega i śmiga sobie po górach, powiada obcemu, który go o drogę pyta: że z Pisanego Kamienia do cerkwi Krasnojylskiej, to niedaleczko, ot minutek parę (a tamten później pięć godzin idzie podług zegarka), a tam do Hołów czy na połoninę Skupową dalej troszeczkę: tak godzinka będzie (a to czasem dzień drogi nie starczy), tak i dla dawnych powiastunów czy Doboszowe czasy, czy tureckie czasy, a na-