Strona:Stanisław Vincenz - Na wysokiej połoninie Pasmo I.djvu/85

Ta strona została skorygowana.

to dziwactwo jakieś, a ciągły pośpiech, to śmiech, to choroba. Pośpiechem niedaleko zajedziesz, za to bez pośpiechu przepędzisz tych, co się śpieszą, i dobrze wyprzedzisz. Pośpiechu niejeden żałował, czy to, że zbyt gorąco pogonił odpłacić jakąś krzywdę i rąbnął przeciwnika niepotrzebnie, czy też zbytnio pośpieszył się z kupnem, sprzedażą czy kontraktem. A powolna stateczność każdemu na korzyść wyszła. Drogi były złe, nieraz karkołomne, płaje zawsze szły szczytami i wertepami leśnymi, gwałtowne ulewy i powodzie, nagłe burze — wszystko to sprawiało, że pośpiech był niemożliwy, niepożądany, mógł nawet być bardzo szkodliwy.
I czyż to wypadałoby godnemu, jelnemu gaździe śpieszyć się? Każdy to rozumie, że kiedyś przed laty opryszki, ludzie lasowi, jak te ptaki drapieżne umieli się pośpieszyć. I jeszcze jak! Ale z gazdów nawet i dziś, a cóż dopiero przed laty, któż by się śpieszył? Śpieszy kto? Żyd rozgorączkowany, Bóg wie czemu gubiący patynki, śpieszy się pustak, co od cudzej żony o świcie chyłkiem się wykrada, albo jakiś podejrzany zajda zawołoka, próżniak cygańskiej wiary, ale nie gazda. Chybaby dorobkiewicz jakiś, skąpiec dławiący się swym majątkiem. Zachłanny, nieuczynny jak luter, na tołoce nie przyjmie jak się godzi, nie pomaga nikomu. I jemu nikt nie pomoże. Toteż uwija się od carynki do carynki, od sianokosu do sianokosu z wywalonym językiem. Chybaby procesowicz jaki, durijką nawiedzony, zaraził się od panów takim szałem terminowym, co go pędzi z jednego terminu sądowego na drugi.
Ha, a jeśli coś zdarzy się, kryj Boże, coś naprawdę nagłego w gazdowskim życiu, co spadnie jak piorun, czy napad, czy pościg, czy nieszczęśliwy wypadek, to jest o czym śpiewać pieśni i opowiadać latami, ale to jest poza obrębem życia gazdowskiego.
Wysoko idącymi płajami, jakby gościńcami przyrodzonymi, którymi już w odległe czasy różne plemiona przechodziły, różne wędrówki ludów się odbywały, odwiecznymi płajami podążają gazdowie, dawniej zawsze konno, dziś konno lub pieszo.
Gdy spotykają się, zawsze znajdują czas na powitanie. Powitanie tym bardziej jest uprzejme, w im większą serdeczność się rozsnuwa. Grzeczność jest w wielkiej cenie u ludzi samotnych, którzy tyle czasu przebywają w odludziu puszczowym i w pustkowiu połonińskim. Na grzeczność powinno się