Strona:Stanisław Vincenz - Na wysokiej połoninie Pasmo III.djvu/13

Ta strona została skorygowana.



SŁOWO WSTĘPNE

Jak w poprzednim tomie, a raczej poprzednim cyklu, pieśń moja, podobna Czeremoszowi — zbiera wszystkie rzeczki, strumienie, potoki i strugi z całej Wierchowiny — łączy wszystkie strugi pieśni i nuty płynące z Wierchowiny.
A choć płyniemy tu we własnym łożysku Czeremoszowym, choć rzeka przeważa nad każdym dopływem, żadnego się nie wypiera, bo wyschłaby prawie.
Nadaje falom swoją barwę, glebę swoją im daje, wspólną głębię, wspólną moc.
Pieśń ta wyrosła z ziarna, posiewu Wierchowiny, która jest — jak powiedziałem — „ostatnią wyspą Atlantydy słowiańskiej“. Ale rozrosła się teraz.
Oby stała się słowem dla świata. Nie tylko naszej Wierchowiny, nie tylko Polski i Ukrainy, lecz słowem całej wynurzającej się z fal Atlantydy, jej darem.