jego zdolność podziwu i potrzeba podziwiania niemało śmieszyły a nawet drażniły Tytusa. Czy widział w tym coś czego mu brakło? Tytus usiłował je zdusić. Na podziw odpowiadał przeczeniem, albo nawet wyprzedzał szyderczym wyzwaniem i gasił porywy Giorgia. Na pewno ranił go tym, ale nieraz na pewno hartował go i pogłębiał. Obaj przepadali za nowościami, zapominali szczęśliwie o porażkach, a także o wzajemnych tarciach. A przecież łączyło ich niejedno. Obaj spodziewali się wiele od przyszłości. Powolny i nieco bezwładny choć dobroduszny Dyzio nie miał ani planów szczególnych, ani też nie lgnął żadną nadzieją do przyszłości. Był przywiązany do ludzi bliskich i rzeczy bliskich. Tytus szarpał się, dusił niezadowolenie i rozczarowanie. Jego dziś kłóciło się z jego wczoraj. Wciąż zaczynał na nowo. W Giorgiu nie ujawniało się ani zniecierpliwienie ani rozczarowanie. Uczył się, uczył się wszystkiego. Ksiądz rektor Johannes nazwał go pszczółką. Jak czarna pszczółka niestrudzenie znosił miód do swych plastrów.
Potem chłopcy rozdzielili się na lata. Giorgiu pojechał z rodzicami do Anglii, tam kończył szkołę. Tytus krążył i rozbijał się między Bukowiną, Lwowem a Wiedniem. Jakie dziesięć lat później nie kto inny bo Giorgiu uzyskał w obcych krajach rozgłos szczególny. Nazwał się wówczas Mister George Grass. Nazwisko to dość często wypływało w różnych częściach świata, a mianowicie tam, gdzie była jaka wojna. Ostatnio walczył jako ochotnik w wojnie roku 1870 po stronie francuskiej. Nieco później Mister Grass zasłynął także jako myśliwy na różnych terenach, w krajach niejednokrotnie wcale odległych. Na północy rosyjskiej, na Uralu, w Afryce, w Indiach, wreszcie w Alpach, gdzie oprócz polowania na steinbocki nęciły go niebezpieczne tereny górskie. Pan Tytus siedząc wciąż kołkiem na Bukowinie zgadywał, że Giorgiu szuka niebezpieczeństw. Doszukiwał się swego wpływu na maminego synka.
Po powrocie do kraju książę od razu natrafił na okres szczególnie awanturniczy w życiu swego przyjaciela. Przeszedł z nim nowe próby.
Wieść o nich nie zyskała uznania Tytusowi, przeciwnie, zagęściła wobec niego chmurę niechęci, nawet potępienia. Przede wszystkim Tytus odbił księciu narzeczoną z dawna przeznaczoną mu przez rodzinę. Ożenił się z nią. Zawikłania te rozdzieliły obie rodziny, w szczególności wywołały wytrwałą opozycję przeciw Tytusowi ze strony młodszego brata księcia. Był to młodzian chorowity, nieustępliwy weredyk, nieco ponury,
Strona:Stanisław Vincenz - Na wysokiej połoninie Pasmo III.djvu/178
Ta strona została skorygowana.